5 książek, na które czekam w czerwcu

5 książek, na które czekam w czerwcu

Ten czas tak szybko mija. Jeszcze pamiętam jak przygotowywałam dla Was post z zapowiedziami na maj. Czerwiec kojarzy się już z początkiem wakacji, połową roku, ale wydawnictwa nie próżnują i przygotowują dla nas coraz ciekawsze propozycje. Tradycyjnie już ostatniego dnia miesiąca zapraszam Was na przegląd najciekawszych zapowiedzi na czerwiec.
Wojciech Krusiński - ,,Porachunki" (recenzja)

Wojciech Krusiński - ,,Porachunki" (recenzja)

Od dawna wielu twórców zastanawia się nad  odwiecznym pytaniem: Jak odróżnić dobro od zła ? A przede wszystkim gdzie leży pomiędzy nimi granica. Oglądamy filmy z motywem dobra i zła, gdzie niekiedy główny bohater musi przekroczyć którąś z granic. Czasami w imię honoru, zemsty. Ten temat podejmuje również Wojciech Krusiński w swojej książce ,,Porachunki". Czy warto poświęcić wszystko dla zemsty ?

Porachunki
Wojciech Krusiński

Wydawnictwo: Goodstory.pl
Data wydania: 9 października 2017
Pewnego dnia dwunastoletni Adam jest świadkiem napadu dwóch chłopaków na jego koleżankę z klasy - Marię. Chłopak, marzy by być jak superbohaterowie z komiksów, które czyta, więc bez chwili zastanowienia postanawia pomóc koleżance. Niestety, nic nie idzie po jego myśli i zostaje przez nich pobity. Urażony Adam postanawia wymyślić plan zemsty. Do czego będzie zdolny ? Jak daleko może posunąć się Adam by się zemścić ?

Wojciech Krusiński przez ponad dziesięć lat był dziennikarzem piszącym m.in. o książkach, filmach, grach komputerowych, internecie i nowych technologiach. Teraz na co dzień zajmuje się projektami internetowymi. ,,Porachunki" to jego debiutancka powieść, którą wydał w 2017 roku. Jego blog znajdziesz pod adresem: http://goodstory.pl .

Bardzo lubię czytać książki debiutantów, bo w każdej debiutanckiej powieści czuć powiew świeżości. Tak było też w przypadku ,,Porachunków" Wojciecha Krusińskiego. Bardzo niewielu autorów podejmuje się tak trudnego tematu jakim jest przemoc i zemsta, a zarazem również niewielu autorów podejmuje takie problemy już w swojej pierwszej książce. Na dodatek autor przemyca tutaj wartości życiowe takie jak odwaga, pomoc innym. To bardzo dobrze, bo w dzisiejszych czasach potrzebujemy właśnie takiej literatury.

Początek książki jakoś specjalnie mnie nie wciągnął. Mimo wszystko wiele jest dobrych książek, których początek nie napawa optymizmem, więc postanowiłam się nie zrażać i kontynuowałam czytanie. I dobrze zrobiłam. Akcja może na  początku nie jest wybitna, ale im zaczytujemy się bardziej w tej książce, tym bardziej zaczyna nas wciągać historia Adama. Jesteśmy świadkami jego wewnętrznej przemiany i to chyba daje czytelnikowi największą radość, bo widzi, że bohater ewoluuje. Adaś nie jest również idealny. Nie jest postacią, którą można zaliczyć do tylko dobrych, albo do tych złych. Z jednej strony ktoś będzie kłócił się, że Adam to postać bardzo dobra, inny czytelnik za to powie, że samo to, że chciał dokonać zemsty na kimś, było już czynem złym. Ja uważam, że jest to bohater w swoim postępowaniu zarówno dobry jak i zły, ale ostatecznie każdy czytelnik będzie miał własne zdanie na jego temat i to bardzo mi się podoba w tej książce.

Wspominałam również o przemocy. To bardzo trudny temat, a autor bardzo dobrze nam go przedstawił w książce. Akcja powieści zaczyna się od pobicia Adama, przez dwóch starszych od niego chłopaków. Ale również oni musieli skądś te wzorce wynieść, a jak wiadomo, najczęściej wynoszone są one z rodzinnego domu. Tutaj widzimy przemoc wobec słabszych, którym ciężko jest się obronić. Adaś jest symbolem właśnie tego słabszego, chociaż nie tylko on. W dwóch chłopakach bijących Adama również odnajdziemy symbol człowieka słabszego.

Jak już wcześniej wspomniałam, Adam to dopiero dwunastoletni chłopak i to od mniej więcej  środka powieści chyba jest troszkę niewygodne dla czytelnika. Według mnie autor mógł ,,podwyższyć" wiek bohaterów. Adaś jest nad wyraz dojrzały, sam chce sobie ze wszystkim radzić, a gdy sytuacja zaczyna już naprawdę robić się poważna, jego mama nie zostaje przez niego o niczym powiadomiona. Dziecko w jego wieku zapewne prędzej czy później zawiadomiłoby rodziców, a przed starszymi chłopakami uciekałoby gdzie pieprz rośnie, a tutaj bohater nie informuje swojej mamy. Piętnastoletni, szesnastoletni chłopak zapewne nie powiedziałby nic rodzicom i starał się, tak jak Adam planować zemstę, ale dziecko mniej więcej w piątej klasie jeszcze by się bało. Oczywiście zdarzają się dzieci, które są ambitne i same chcą wszystko robić, więc z drugiej strony może Adam właśnie do takich dzieci się zaliczał ? Tą kwestię rozwiążcie już sami.

Co do języka jakim napisana jest ta powieść, to jest bardzo lekki. Nie znajdziemy tutaj jakichś długich opisów i to w moim odczuciu bardzo dobrze, ponieważ dzięki temu autor zachowuje dynamizm akcji w książce. ,,Porachunki" to powieść niedługa, ale cały czas coś się w niej dzieje, dzięki czemu czytelnik nie ma czasu na nudę podczas jej czytania. Rozdziały również nie są długie i dzięki temu książkę jeszcze szybciej się czyta.

,,Porachunki" to powieść, która porusza ważne w dzisiejszym świecie problemy, a przede wszystkim pokazuje wpływ przemocy na człowieka. Lekki język autora, ciekawe dialogi i przede wszystkim ciekawa akcja w książce sprawiają, że tę powieść dobrze się czyta. Zakończenie jest bardzo zaskakujące, chociaż troszkę nierzeczywiste i niektórzy mogą być niezadowoleni z takiego obrotu spraw (a szczególnie Ci, którzy wolą sprawiedliwe zakończenia). Dzięki kreacjom bohaterów, a w szczególności Adama poznajemy stadium przemiany wewnętrznej upokorzonego młodego człowieka i możemy się przekonać, że decyzje przez nas podjęte mają wielki wpływ nie tylko na nas samych, ale również na innych ludzi. Jeśli ktoś chce przeczytać książkę, w której dziecięca naiwność i chęć zemsty doprowadza do zmian głównego bohatera i prowadzi do powolnej samodestrukcji bohatera, to z całą pewnością mogę polecić tę powieść. ,,Porachunki" dobrze mi się czytało i napewno będę śledziła twórczość pana Krusińskiego.

Ocena :   ✰✰✰✰✰✰✰ (7/10)


Za możliwość przeczytania powieści dziękuję autorowi powieści ,,Porachunki" - Wojciechowi Krusińskiemu.
Magdalena Witkiewicz - ,,Czereśnie zawsze muszą być dwie" (recenzja)

Magdalena Witkiewicz - ,,Czereśnie zawsze muszą być dwie" (recenzja)

Co prawda mamy dopiero (a właściwie już) koniec maja, więc sezonu na czereśnie jak na razie nie ma. Jednakże mi to nie przeszkadza. Na książkę sezon jest cały czas, a tym bardziej na książkę Magdaleny Witkiewicz, która wygrała w plebiscycie portalu Lubimyczytać.pl . Na dodatek piękna okładka tej powieści przyciąga czytelnika niczym magnes, więc jak mogłam się nie skusić ? I tak oto dzisiaj zapraszam Was na recenzję książki ,,Czereśnie muszą być dwie" - powieści tak ciepłej, jak kocyk, którym otulamy się w chłodne wiosenne wieczory.




Czereśnie zawsze muszą być dwie
Magdalena Witkiewicz

Wydawnictwo: Filia
Data wydania: 10 maja 2017
Najlepsza i najbliższa przyjaciółka Zosi - pani Stefania - umiera. Dziewczyna otrzymuje od niej w spadku między innymi starą willę w Rudzie Pabianickiej. Zosia ma jednak swoje życie w Gdańsku, ale gdy pewnego dnia po rozstaniu ze swoim długoletnim chłopakiem postanawia zmienić swoje życie, podejmuje decyzję o przeprowadzce do odziedziczonej willi. Ale willa to dom z duszą, który kryje wiele tajemnic i niejedną historię. Na dodatek na drodze Zosi stanie Szymon, który podobnie jak ona jest zagubiony w swoim życiu. Czy oboje odnajdą swoje drogi ? Jaki wpływ na życie Zosi będzie miała jedna decyzja ? I jakie tajemnice kryje stara willa ?

Magdalena Witkiewicz to urodzona w 1976 roku absolwentka Uniwersytetu Gdańskiego. Miała własną firmę marketingową, przez pewien czas jednocześnie prowadziła ją i pisała powieści. Dziś jej życie zawodowe to książki i spotkania autorskie, a właściwie całe trasy promocyjne. Lubi spotykać się z czytelnikami i robi to bardzo często. Jej książki można przeczytać nie tylko w Polsce, ale również w Wietnamie, Litwie, Stanach Zjednoczonych.

Każdy autor, a szczególnie ten poczytniejszy stara się wymyślać coraz bardziej zaskakującą fabułę, która sprawi, że fani nie zrezygnują z czytania jego dzieł. Jednakże gdy czytamy książki pani Magdaleny czujemy brak presji, a przede wszystkim historie przez nią opisywane sprawiają, że zastanawiamy się nad nimi dłużej. Magia ! Jak dotąd byłam tylko fanką powieści tej autorki, a po przeczytaniu ,,Czereśnie zawsze muszą być dwie" muszę przyznać, że chyba stanę się ich maniaczką. Znaleźć książkę równie ciepłą co poruszającą trudne tematy wcale nie jest łatwo, a napiszę Wam, że książki Magdaleny Witkiewicz takie są. Są ciepłe, a zarazem poruszają trudne tematy. I te stwierdzenie dotyczy również dotyczy recenzowanej w tym poście książki.

Czytając tę książkę naprawdę nie mogłam się oderwać. Czytałam i czytałam, aż w końcu przeczytałam. Jeszcze nigdy nie przeczytałam prawie 500 stron w jeden dzień.
Po prostu wciągnęłam się. Historie podobne do historii Zosi nie raz pojawiały się w literaturze. Ktoś chce zacząć od nowa, wyjeżdża, poznaje kogoś nowego.Ale historia, która wyszła spod pióra pani Magdy jest całkowicie inna. Pełno w niej ciepła swoistego tylko dla powieści tej autorki. Każdy czytelnik boi się rozczarowania, ale czytając powieści pani Magdy bać się nie musimy. To autorka, która umie bardzo dobrze przelewać na papier emocje i uczucia i obdarzać nimi swoich bohaterów.

Z Zosią każdy może się po trosze utożsamić. W młodości dziewczyna pilnie się uczyła, nie wagarowała, a rodzice mieli (jak to rodzice) przygotowany dla niej idealny plan na życie. Ale ona postanowiła iść za głosem serca. Czasami to serce przynosiło więcej szkód niż korzyści, czasem na odwrót. Mimo wszystko Zosia kieruje się w życiu sercem i uczy nas, że czasami trzeba zboczyć z wyznaczonej drogi by dojść do celu. A nasze drogi są bardzo pokręcone, czasami są miejsca proste, ale wiele w nich zakrętów, niekiedy ślepych uliczek. Szymon to również bardzo ważna postać. Stracił w swoim życiu to co było dla niego najważniejsze. Ta postać uzmysławia nam, że by znaleźć coś nowego musimy wyruszyć dalej, ale przerwy w naszej wyprawie również są potrzebne. Historia pani Stefanii, pana Andrzeja, całej willi jest jeszcze bardziej skomplikowana. Nikt nie spodziewałby się, że zapomniana stara willa posiada taką historię. Co do Stefanii i Andrzeja to postaci, które wprowadzają dodatkowe ciepło do tej historii. Jestem pewna, że doskonale się o tym przekonacie, gdy przeczytacie tę książkę.

Co do samej willi, to bardzo podoba mi się pomysł autorki na to, by była ona tłem wydarzeń, a nawet uczestniczyła w nich. To właśnie ona jest punktem odniesienia w tej książce. Dodatkowo tajemnice, które są z nią związane wprowadzają do tej książki nutkę tajemniczości, jednakże autorka (a właściwie pan Andrzej) tak operuje słowami i całą historią, że urywa zawsze swoją opowieść w najciekawszym momencie. I tak oto musimy czekać przez parędziesiąt stron na dalszą część. W związku z tym książka przeczytana w jeden dzień.

,,Czereśnie zawsze muszą być dwie" to opowieść o tym, że drogi każdego człowieka są bardzo pokręcone. Dzięki przeczytaniu historii, która rozgrywała się w latach 30-tych uzmysławiamy sobie, że miłość ma wiele twarzy i jest trudna. Poza tym historia Stefanii i Andrzeja bardzo mną wstrząsnęła i z pewnością nie da się o niej łatwo zapomnieć. Ta powieść tylko z pozoru jest słodka i przyjemna, ale gdy zaczniemy bardziej zagłębiać w opisywaną historię zauważymy, że kryje się w niej drugie dno. Niesamowite jest również to, że autorka pod przykrywką na pozór lekkiej historii przemyca nam silne uczucia i ból - ból straty. Ja oczywiście polecam Wam tę pozycję. A teraz nie pozostaje mi nic innego, jak tylko wziąć się za najnowszą książkę Magdy, którą napisała wraz z Alkiem Rogozińskim, czyli ,,Biuro M"

PS: Nie wiem czy to przypadek, ale skończyłam czytać tę książkę o 23:36, czyli o tej samej godzinie, o której autorka skończyła ją pisać. Cóż, jak mówi stare przysłowie ,,przypadki rządzą światem, a światem rządzi czas"


Ocena :   ✰✰✰✰✰✰✰✰ (8/10)

Kylie Scott - ,,Play" (recenzja)

Kylie Scott - ,,Play" (recenzja)

W recenzji książki ,,Lick", pisałam, że z pewnością nieraz podczas jej czytania się uśmiechniecie za sprawą przyjaciela Davida - Mal'a. Teraz - recenzuję drugą część serii ,,Stage Dive", a że opowiada ona historię Mal'a to już właściwie pewnie domyślacie się, że skoro za jego sprawą poprzednia część była bardziej radosna, to w książce jemu poświęconej radosnych sytuacji nie zabraknie. Cóż, jedni piszą, że drugie części serii są najgorsze, albo niezbyt dobre. Ja już na wstępie napiszę Wam, byście nie kierowali się tą zasadą w stosunku do serii o chłopakach z rockowej kapeli.



Play
Kylie Scott

Cykl: Stage Dive (tom 2)
Wydawnictwo: Editio Red
Data wydania: 9 maja 2018
Mal to perkusista znanego zespołu Stage Dive. Nie narzeka na brak imprez i kobiet wokół niego. Podczas imprezy u przyjaciół poznaje Annie - dziewczynę, która jest sąsiadką Lauren (przyjaciółki Evelyn). Mal ma już dość ,,przypadkowych dziewczyn" i postanawia znależć sobie dziewczynę ,,na niby", a do tej roli świetnie nadaje się Annie. Chłopak wprowadza się do jej domu i proponuje jej pewien układ, który staje się początkiem nowego życia Annie i Mal'a. Czy Mal'a i Annie połączy coś więcej ? A może to tylko układ ?

Kylie Scott to autorka wielokrotnie wyróżnianych bestsellerów. Grono stałych czytelników jej powieści stale się powiększa. Jej książki zostały przetłumaczone na kilkanaście różnych języków. Kylie jest miłośniczką romansów oraz dobrego rocka. Mieszka w Australii z mężem i dwójką dzieci.

Wiecie co, chyba jeszcze nigdy wcześniej tak nie cieszyłam się, że w jednym dniu mają premierę dwie części jakiejś serii. Dzięki temu od razu po przeczytaniu ,,Lick" mogłam się zabrać za kolejną część. Ucieszyło mnie to jeszcze bardziej, gdy po przeczytaniu opisu wiedziałam, że opowiada ona historię Mal'a, który swoimi żartami sprawiał, że nie raz podczas czytania pierwszej części serii uśmiechałam się. Ale mam dobrą wiadomość: W ,,Play" Mal dalej roztacza wokół siebie swoją energię. A to gwarancja, że z pewnością podczas czytania tej książki nuda Wam nie grozi.

W recenzji ,,Lick" pisałam, że Evelyn i David byli bohaterami, o których wręcz chciało się czytać. Cóż więc mogę napisać innego, recenzując drugą część ? Nie będę ukrywać, że historia Annie i Mal'a jeszcze bardziej mnie wciągnęła. Dodatkowo cały komizm sytuacji, żarty Mal'a sprawiły, że innym częściom tego cyklu chyba ciężko będzie dorównać tej części. W ,,Play" bohaterowie są bardziej doświadczeni, współczujemy im. Mają więcej na głowie, co nie znaczy, że są smutni i przygnębieni. O, nie ! Annie to dziewczyna, która chce, by jej siostra ukończyła college, ciężko pracuje w księgarni, ale nie użala się nad sobą. Stara się tryskać optymizmem. Z kolei Mal, którego znamy z poprzedniej części, nadal jest człowiekiem radosnym, który roztacza wokół siebie taką dobrą energię. Aż chciałoby się ją od niego czerpać pełnymi garściami. Mimo wszystko, życie Mala również nie jest aż tak radosne, jak mogłoby się czytelnikowi na początku wydawać. I już nie chodzi o to, że cały czas jest na widoku paparazzi, ale o najbliższą rodzinę.

Kylie Scott w ,,Play" jeszcze wyżej podniosła poprzeczkę. Książkę bardzo szybko się czyta, nie brakuje w niej żartów, ma jeszcze lepszych i zabawniejszych bohaterów, a przede wszystkim historia jest bardziej realna. Niektórzy pewnie narzekali, że ślub w Vegas jest mało realny (na ten temat znacie moje zdanie), ale ,,Play" może co prawda oryginalnością nie powala, bo ten motyw przewijał się w wielu romansach, ale z pewnością nikt narzekał na brak realizmu nie będzie.

,,Play" to z pewnością książka przy której nudzić się nie będziecie. Żartów w niej co nie miara. Również pełno w niej śmiesznych, a niekiedy komicznych sytuacji. Najlepsze jest jednak to, że jeśli chcecie przeczytać tylko historię Annie i Mal'a to nie musicie czytać poprzedniej części, ponieważ jest to odrębna historia (chociaż mimo wszystko poznajemy dalsze losy bohaterów poprzedniej części). Autorka po raz kolejny pokazała, że naprawdę ma talent do kreowania zabawnych sytuacji i postaci. Narracja jest pierwszoosobowa, a historię poznajemy z punktu widzenia Annie, więc pozwala nam to na jeszcze lepsze wczucie się w opowiadaną nam historię. Jeśli szukacie romantycznej historii, w której nie brak zabawnych sytuacji i ciekawych bohaterów, to myślę, że ,,Play" będzie dla Was idealną lekturą na wieczór. Jestem ciekawa, czy autorka jeszcze wyżej podniesie poprzeczkę w kolejnych książkach z tej serii. Nie wiem jak Wy, ale ja z pewnością nie odpuszczę sobie wieczorku z historią kolejnego muzyka z Stage Dive i czekam niecierpliwie na kolejną część, która swoją premierę ma już zaplanowaną w lipcu.


Ocena :   ✰✰✰✰✰✰✰✰ (8/10)
Kylie Scott - ,,Lick" (recenzja)

Kylie Scott - ,,Lick" (recenzja)

Miłość w rytmie rocka - tak reklamowana jest seria książek Stage Dive. Dzisiaj zapraszam Was na recenzję pierwszej części tej serii. Czy romans w stylu rocka udał się Kylie Scott ?



Lick
Kylie Scott

Cykl: Stage Dive (tom 1)
Wydawnictwo: Editio Red
Data wydania: 9 maja 2018
Evelyn hucznie świętowała swoje dwudzieste pierwsze urodziny w Vegas. Następnego dnia budzi się z mocnym kacem i ... obok przystojnego, wytatuowanego mężczyzny. Jakby tego było mało, dziewczyna na swoim palcu zauważa wielki pierścionek. Okazuje się, że Evelyn poślubiła podczas szalonej nocy mężczyznę, którego widziała po przebudzeniu. Niestety, ona nie pamięta niczego z poprzedniej nocy. Sprawy jeszcze bardziej się komplikują, gdy okazuje się, że jej mężem jest David - utalentowany muzyk, który jest głównym gitarzystą rockowej kapeli Stage Dive. Czy odnajdą uczucie ? A może rozwiodą się ? Jakie dalsze skutki będzie miała noc w Vegas ?

Kylie Scott to autorka wielu bestsellerowych książek. Napisana przez nią seria Stage Dive była bardzo chętnie czytana przez czytelniczki.

Wiecie co mnie przyciągnęło do tej książki ? Niecodzienny opis. Cóż nie da się nie zauwaźyć inspiracji autorki wieloma komediami romantycznymi, ale to chyba nadaje uroku tej książce. Z pewnością historia dziewczyny, która po wypiciu ,,kilku kieliszków za dużo" może się wydać czytelnikowi na poczatku naiwna i nie oszukujmy się - bezsensowna, ale i tak wszyscy kochamy takie schematyczne powieści. A ta jest nie tylko schematyczna, ale i słodka.

Punkt wyjścia tej historii jest bardzo dobrze przemyślany. Przyznam, że autorka miała dobry pomysł. Rzadko kiedy w romansach możemy spotkać taki początek historii, a więc książkę jeszcze fajnjej się czyta. Co prawda nie popieram takiego spożywania napojów alkocholowych, ale muszę przyznać, że taki początek spodobał mi się.

Evelyn i David to bohaterowie o których wręcz chce się czytać. Niektórzy czytelnicy mogą narzekać na to, że David mógł być wykreowany na takiego bad boya, ale mi to nie przeszkadzało, bo to bardziej pasuje do fabuły książki. Ponadto podczas czytania tej powieści dało się wyczuć tą chemię pomiędzy głównymi bohaterami. Evelyn to po prostu zwykła dziewczyna - studentka architektury. Nie jest ani naiwna, ani zbyt poważna, więc nadaje to realizmu historii, którą możemy przeczytać w Lick. Z kolei David to celebryta, znany na całym świecie gitarzysta z zespołu Stage Dive. Autorka nie przedstawiła go jako takiego złego chłopaka, ale czułego mężczyznę, co nie tylko mnie bardzo zaskoczyło, ale i bardzo mi się spodobało. Przyznam, że spodziewałam się bohatera w stylu tego złego celebryty, który dziewczyn ma na pęczki, a z każdą z nich spędza noc, a tutaj czekało mnie miłe zaskoczenie. I to kolejny powód dla którego warto tę książkę przeczytać, bo myślę, że większość kobiet chciałaby mieć męża takiego jak David.

Lick okazał się dla mnie miłym zaskoczeniem. Co prawda historia opowiedziana w tej książce może do najwymyślniejszych nie należy i widać w niej wiele schematów znanych nam z komedii romantycznych i innych romansów, ale mimo wszystko ma swój urok. Główni bohaterowie sprawiają, że chce się przeczytać tę książkę. Niektórym czytelnikom mogą przeszkadzać kreacje Ev i Davida, ale myślę, że takich czytelników będzie niewielu. Jak dla mnie jedynie za dużo w tej książce było sielankowości. Autorka mogła postawić na drodze bohaterów troszkę więcej przeszkód, a uczucie bohaterów mogło rozwijać sie wolniej. W końcu rzadko kiedy zdarza sie, że bohaterowie szybciutko się w sobie zakochują. Autorka mogła bardziej rozłożyć to w czasie i bardziej ukazać tę drogę do odkrycia się uczuć głównych bohaterów. Co do pióra pani Scott nie mam zastrzeżeń, bo książkę czytało się jak wcześniej wspominałam przyjemnie a przede wszystkim bardzo szybko. Humoru książce dodawał przyjaciel Davida - Mal, więc podczas jej czytania z pewnością nie raz się uśmiechniecie. Ogólnie książkę bardzo dobrze mi się czytało i z pewnością przeczytam pozostałe tomy tej serii.

Ocena : ☆☆☆☆☆☆☆ (7/10)

* ~ * Przepraszam, że w ostatnim tygodniu nie odpowiadam na Wasze komentarze, ale publikuję chwilowo używając telefonu, a na nim ciężko jest poruszać się mi po bloggerze i blogu, więc gdy sytuacja się unormuje to z pewnością odpowiem na Wasze komentarze * ~ *

Za moźliwość przeczytania ksiąźki dziękuję Grupie Helion (Wydawnictwu Editio Red)
 

Geneva Lee - ,,Kochanka księcia'' (recenzja)

Geneva Lee - ,,Kochanka księcia'' (recenzja)

Ostatnio chyba pojawiła się moda na ,,książęce/królewskie" książki lub filmy. Na Netflixie w okresie bożonarodzeniowym mogliśmy oglądać ,,Świątecznego księcia". Na dodatek emocje podnosiła brytyjska rodzina królewska, bo z jednej strony narodziny kolejnego potomka Kate i Williama, z drugiej ślub młodszego brata - Harrego, który zresztą już za niecały tydzień. Mimo wszystko, któż z nas nie lubi historii Kopciuszka i opartej na niej podobnych ? W lutym miała premierę pierwsza część serii Royals. Czy rzeczywiście warto poznać świat rodziny królewskiej ? A przede wszystkim czy warto zacząć swoją przygodę z cyklem, który ma sześć tomów ?


Kochanka księcia
Geneva Lee

Cykl: Royals (tom 1)
Wydawnictwo: Kobiece
Data wydania: 23 luty 2018
Clara Bishop właśnie ukończyła studia na Oksfordzie. Na przyjęciu dla absolwentów uczelni poznaje intrygującego mężczyznę - nie wie kim on jest, jednak jeden pocałunek z nim budzi w niej falę emocji i sprawia, że nie może przestać myśleć o nim. Kiedy parę dni później pojawia się na okładkach wszystkich gazet, a paparazzi pukają do jej drzwi, okazuje się, że mężczyzną, o którym przez cały czas myśli jest Aleksander - książę i następca tronu. Dziewczyna czuje, że ten mężczyzna jest jeszcze bardziej niebezpieczny, niż jej się wydaje i postanawia zerwać kontakt z nim. Ale Aleksander zawsze dostaje to czego, chce, a dziewczyna wkrótce staje się jego sekretną kochanką. Czy oboje odnajdą drogę do swoich uczuć ? A może w ich układzie, nie ma miejsca na miłość ?

Geneva Lee to bestsellerowa autorka, która spędza każdą chwilę na pisaniu. Uwielbia sprawdzać, jak pod jej piórem będą zachowywać się potężni i niebezpieczni mężczyźni. W serii ROYALS sięga po sekret kobiet na całym świecie – marzenie o odwzajemnionej miłości przystojnego księcia. Jak na razie, jej jedynymi powieściami są te, które należą do serii Royals. Autorka pracuje już nad kolejnymi powieściami.

Która z kobiet nie marzy(ła) o księciu ? Geneva Lee postanowiła napisać serię, w której poznamy historię miłości księcia, niezbyt grzecznego oraz zwykłej dziewczyny, może nie aż takiej biednej, bo z głodu nie umierała, ale dla potrzeb książki, to właśnie ona stała się tą bidulką, w której książę się zakocha. Cóż, historia mało realna, ale romantyczki takie historie kochają. Szkoda tylko, że więcej w tej książce było scen erotycznych, czasami nawet bezsensownych i niepasujących, niż akcji.

Cóż ,,te" sceny, na początku może jeszcze mnie nie nudziły, ale z każdą kolejną, czułam, że chyba powoli trzeba zaczynać przekręcać kartki. Wielu mówi, że czuć w nich inspirację Grey'em. Czy rzeczywiście tak jest tego nie wiem, bo książek pani E.L. James w dalszym ciągu nie mam zamiaru czytać. Napiszę Wam więc tylko, że czuć w nich nutkę dominacji. Nie brakuje w nich także wulgarnego słownictwa i przekleństw. Z pewnością dla osób które lubią czytać mroczne romanse, w których nie będą narzekać na brak ,,tych" scen,  cykl Royals będzie idealny.

Podobało mi się to, że autorka z księcia zrobiła takiego bad boya i nie jest on aż przesadnie ułożony. Przyzwyczailiśmy się, że książę zawsze musi być grzeczny, miły, a Aleksander jest tego całkowitym przeciwieństwem. Zresztą cała rodzina królewska jest przeciwieństwem dobrego wychowania. Wiadomo, w blasku fleszy ich zachowanie ukazane jest jako nienaganne, ale stosunek do drugiego człowieka w prywatnych sytuacjach, już taki grzeczny i miły nie jest. Troszkę rzeczywistości książce dodało to, że akcja nie rozgrywa się w jakimś zmyślonym miejscu, tylko w Anglii. Co prawda rodzina królewska ,,stworzona" przez autorkę różni się od tej rzeczywistej, ale mimo wszystko daje to nam jakieś poczucie urzeczywistnienia.

Zaskoczeniem dla mnie byli bohaterowie. Clara była twardo myślącą dziewczyną, za wszelką cenę chciała sobie sama radzić w życiu. Nie korzystała z pieniędzy, które dawali jej rodzice. A gdy pojawił się Aleksander, ta dziewczyna zmieniła się, przyznam, że chyba na gorsze. Co prawda nadal sensownie myślała, ale do teraz zastanawiam się, dlaczego zgadzała się na wszystko (no może prawie wszystko) co zaproponował jej Książę. Samo to, że została jego kochanką, chociaż jej priorytety były znacznie odleglejsze od tych, którymi się kierowała bardzo mnie zdziwiło. Mimo wszystko podobało mi się w niej to, że umiała wyrażać własne zdanie. To oczywiście bardzo wielki plus. Z kolei tak jak wcześniej pisałam nawet (w miarę) spodobała mi się kreacja Aleksandra. Mimo wszystko jednak nie wzbudził we mnie sympatii. Jego zachowanie niekiedy było skandaliczne, a samo to co wyczynił na koniec książki troszkę mnie wkurzyło.

Książka Lee z pewnością przez wzgląd na historię w niej opisaną jest niecodzienna, ale to typowy romans, nawet więcej, bardziej można określić go mianem erotyka. Pióro autorki z pewnością jest bardzo lekkie, bo książkę szybko się czyta. Przeszkadzała mi tylko ilość erotycznych scen. Zdecydowanie autorka mogła ich ilość ograniczyć, a książka z pewnością nie straciłaby na wartości. Jednakże z drugiej strony cała seria ma sześć tomów, więc gdzieś ta akcja z pewnością się rozwinie. Z pewnością mogę też stwierdzić, że to nie jest ckliwy romans. ,,Kochanka księcia" z pewnością nie będzie dobry wyborem dla tych, którzy poszukują jakiejś świeżości, bo za dużo w niej schematyczności, jednakże dla tych, którzy od czasu do czasu lubią oderwać się od rzeczywistego świata i nie lubią narzekać na zbyt małą ilość erotycznych scen to pozycja idealna. Przyznam, że spodziewałam się po tej książce czegoś więcej, ale czytało mi się ją przyjemnie. Na pewno, gdy niedługo pojawi się drugi tom sprawdzę, jak potoczyły się dalsze losy bohaterów.

Ocena :   ✰✰✰✰✰✰ (6/10)
Whitney G. - ,,Oskarżyciel", ,,Niewinna"  ~ Domniemanie niewinności ~ (recenzja)

Whitney G. - ,,Oskarżyciel", ,,Niewinna" ~ Domniemanie niewinności ~ (recenzja)

Odkąd na stronie Wydawnictwa Kobiecego pojawiła się zapowiedź cyklu Domniemanie niewinności, przebierałam nóżkami nie mogąc doczekać się premiery tych książek. Historia rozgrywająca się w świecie prawników miała bardzo ciekawy i zarazem tajemniczy opis. Jednak czy historia napisana przez Whitney G. okazała się dobra, czy jednak nie warto bliżej się z nią zapoznawać ? Zapraszam Was dzisiaj na recenzję ,,Oskarżyciela" i ,,Niewinnej", czyli książek, które stanowią 1 i 2 tom wyżej wymienionego cyklu.

Oskarżyciel, Niewinna
Whitney G.

Cykl: Domniemanie niewinności
Wydawnictwo: Kobiece
Data wydania: 15 marca 2018
Andrew Hamilton jest wziętym prawnikiem oraz współwłaścicielem jednej z najlepszych kancelarii w mieście. Mężczyzna nie traci czasu na poważne związki i umawia się na ,,przygody na jedną noc" z poznanymi w sieci kobietami. Pewnego dnia poprzez portal dla prawników poznaje Alyssę - a przynajmniej tak kobieta mu się przedstawia. Szybko ich relacje stają się przyjacielskie, ale Alyssa nie chce spotkać się z Andrew. Tymczasem w jego kancelarii odbywa się nabór osób chętnych do odbywania stażu, a na rozmowie kwalifikacyjnej pojawia się piękna blondynka, studentka prawa, która przedstawia się jako Aubrey Everhart. Andrew szybko orientuje się, że jego internetową przyjaciółką jest właśnie Aubrey. Czy młoda studentka rzeczywiście jest przyjaciółką Andrew ? Czy to właśnie ona jest Alyssą, o której od miesięcy myśli ?

Niektórzy powiedzą : O Boże, kolejny romans z prawnikami w roli głównej ! Poniekąd sama troszkę tak pomyślałam, ale ta myśl jak szybko się w mojej głowie pojawiła, tak szybko i zniknęła. Ja akurat lubię powieści, które rozgrywają się w prawniczym świecie. Pomimo tego, że premiera tych książek miała premierę w marcu, akurat chyba troszkę i o nich zapomniałam, tak więc, gdy nadarzyła się okazja i była promocja na ebooki, czym prędzej kliknęłam Kupuję! i przeczytałam. I powiem Wam, że troszkę się zawiodłam na tych książkach, a właściwie książeczkach. Nie wiem, czy tylko mnie nurtuje to pytanie, ale dlaczego autorka nie napisała jednej książki, tylko historię opisała w trzech tomach, a z pewnością gdyby połączyć wszystkie części wyszłaby normalnej objętości książka. Dalej się nad tym zastanawiam, ale wątpię bym kiedyś znalazła na to pytanie odpowiedź.

Historia, a właściwie fabuła tej książki jest bardzo ciekawa. Mamy nutkę tajemnicy, przyjaźń, i namiętny romans - jak przystało na erotyk to bardzo dobre połączenie. Poznajemy Andrew Hamiltona - to prawnik, który nie angażuje się w związki. Woli przygody na jedną noc, a kobiety, z którymi je spędza poznaje w sieci. Gdy pewnego dnia na portalu dla prawników zapoznaje Alyssę, która podaje się za absolwentkę prawa, Andrew postanawia pomagać jej i tak oto zawiązuje się pomiędzy nimi przyjaźń. Rozmawiają o wszystkim, nie pomijając nawet seksualnych przygód Andrew. Ale gdy pewnego dnia, do jego kancelarii zapuka młoda studentka prawa, która jest aplikantką na staż, Andrew zauważa w niej podobieństwa do jego internetowej przyjaciółki. Problem w tym, że ona przedstawiła się jako Aubrey Everhart, a Andrew nie toleruje kłamstw i kłamców ... Jak oczywiście wiadomo, ta dwójka musi jakoś się ze sobą połączyć, w końcu na tym polega romans, ale z pewnością będzie czekała ich wyboista ścieżka.

Nie będę ukrywać, historia może i jest ciekawa, ale nie ma w niej nic nowego. Ciągle pojawiają się tam schematy, które z pewnością znane są każdemu, kto chociaż raz przeczytał jakiś romans czy erotyk. Akcja jest bardzo szybka, ale nie dzieje się w niej za wiele. Autorce chyba nie pomogły te nagłe zwroty akcji na samym końcu poszczególnych części, bo przyznam, że jakoś ta książka ( a właściwie książki) nie wzbudziły we mnie takiego poczucia zaciekawienia. Po przeczytaniu dwóch części jakoś nie ciągnie mnie do przeczytania zakończenia tej historii. Jak dla mnie autorka za bardzo namąciła i w relacji Andrew i Aubrey, i w ogóle w całej fabule. Czytając drugą część zastanawiałam się, jak w ostatniej części autorka poskleja to wszystko, by miało jakieś ,,ręce i nogi".

Historię poznajemy naprzemiennie, czyli z punktu widzenia Andrew oraz Aubrey. Co do Aubrey, to nie wiem, co ona widzi w tym Andrew. Raz kompletnie ją olewa, każe się jej wynosić, a ta kobieta dalej do niego lgnie. Doprawdy nie spotkałam się jeszcze z bohaterem, który tak by mnie wkurzał. Czasami mówiłam sobie podczas czytania, żeby ta Aubrey uciekała od tego Andrew, bo on w ogóle jej nie szanuje. Dobrze, przyznam się, podczas czytania tej książki błagałam by bohaterowie nie byli razem, by rozstali się. Ponadto samo to, że Andrew nie zmieniał się pod wpływem Aubrey sprawiało, że zapałałam taką troszkę niechęcią do tego bohatera. Dla jednych ten argument będzie plusem tego cyklu, ale dla mnie to plusem nie jest. Bo w końcu miłość powinna zmieniać człowieka, a po porównaniu zachowania Andrew na początku pierwszej części i końcu drugiej części nie zauważymy żadnych różnic. Nie wiem, jak zakończy się ten cykl, może akurat w ostatniej części autorka ukaże zmianę głównego bohatera, ale szczerze wątpię w to.

Whitney G. ma bardzo lekkie pióro, co sprawia, że te książeczki naprawdę szybko się czyta. Historia może nie jest jakaś odkrywcza, ale ma w sobie to coś, co sprawia, że chce się po nią sięgnąć. Niestety kreacja głównego bohatera wcale mi się nie spodobała. Może zmieni się to w ostatniej części, ale szczerze w to wątpię. Ponadto autorka tak zaplątała się w sieci tajemnic, że nie wiem, jak wybrnie z niej w ostatniej części. Może akurat się jej uda. Kto wie ? Zobaczymy. Myślę, że  pomimo wad dwóch pierwszych części sięgnę po trzecią, ponieważ będę chciała się dowiedzieć jak zakończyła się ta historia. Jeśli chcecie przeczytać jakiś erotyk, to książeczki z cyklu Domniemanie niewinności z pewnością będą dobrą lekturą dla Was, ale pod warunkiem, że macie anielską cierpliwość do bohaterów literackich, którzy w niej występują. Póki co czekamy do czerwca, wtedy okaże się, czy książki z tego cyklu opłacało się przeczytać.

Ocena :   ✰✰✰✰✰✰ (6/10)

3 filmy młodzieżowe na podstawie książek, które gorąco polecam (lub nie) !  [ Wpis gościnny ]

3 filmy młodzieżowe na podstawie książek, które gorąco polecam (lub nie) ! [ Wpis gościnny ]

Dzisiaj na chwilę mojego bloga przejmie Ania z bloga Dziennikarski Warsztat . Zapraszam do przeczytania jej posta :)



Źródło  grafiki:  Internet

Kolejną część zestawienia, poświęconą romansom (erotykom) znajdziecie tutaj (klik)


Cześć! Jestem Ania. Pewnie zastanawiacie się kim jestem i co tutaj robię? Spokojnie. Przejęłam tego bloga tylko na chwileczkę, aby podzielić się z Wami informacjami, na temat trzech ciekawych filmów, na podstawie książek. Zaraz wróci do Was Kasia Katarzyna. 


       Zanim się pojawiłeś


Zanim się pojawiłeś

Reżyseria: Thea Sharrock
Scenariusz: Jojo Moyes
Gatunek: Dramat
Produkcja: USA, Wielka Brytania
Premiera światowa: 23 maja 2016r
Premiera Polska: 10 czerwca 2016r
Dramat produkcji amerykańskiej i brytyjskiej, na podstawie książki Jojo Moyes o tym samym tytule.
Cudowna historia miłosna. Na pozór bardzo wdzięczna i młodzieżowa. Po obejrzeniu dramatyczny wyciskacz łez.
Dziewczyna pochodząca z małego miasteczka zakochuje się w sparaliżowanym mężczyźnie. Czy ich miłość przetrwa? Czy dadzą sobie radę z przeciwnościami losu?

Odpowiedzi na te pytania odnajdziecie w filmie jak i książce. Zadziwiające jest to, że film absolutnie dorównuje książce. Wizualizacja na najwyższym poziomie. Świetne dialogi, scenografia i idealnie dobrani bohaterowie. Jest to jeden z tych filmów, gdzie ciężko mi ocenić, czy lepiej najpierw przeczytać książkę czy obejrzeć film.

Fotos z filmu ,,Zanim się pojawiłeś" (2016)


       Love, Rosie

Love, Rosie

Reżyseria: Christian Ditter
Scenariusz: Juliette Towhidi
Gatunek: Komedia romantyczna
Produkcja: Niemcy, Wielka Brytania
Premiera światowa: 17 października 2014 r
Premiera Polska: 4 grudnia 2014 r.
Komedia romantyczna oparta na książce Cecelii Ahern.
Produkcja ukazuje przed nami niemalże całe życie dwójki przyjaciół na przestrzeni lat.
Bardzo dobra historia o przyjaźni, miłości i życiu. Nie jest to następna typowa komedia romantyczna a dobra, życiowa książka/film.
W tym przypadku nie mogę napisać, że film jest lepszy od książki. Może to dlatego, iż powieść jest jedną z moich ulubionych. Niemniej jednak warto zobaczyć jej ekranizacje. Siłą tego filmu są aktorzy. Również muzyka, reżyseria oraz dialogi stoją na wysokim poziomie.
Jeżeli widzieliście już ten film i szukacie czegoś podobnego, polecam „Jeden dzień”. Bardzo podobna historia, z tym, że odrobinę dojrzalsza.

Fotos z filmu ,,Love, Rosie" (2014)


       Dary Anioła : Miasto kości


Dary Anioła: Miasto kości

Reżyseria: Harald Zwart
Scenariusz: Jessica Postigo
Gatunek: Fantasy, dramat
Produkcja: Kanada, Niemcy, USA
Premiera światowa: 12 sierpnia 2013 r
Premiera Polska: 21 sierpnia 2013 r
Film na podstawie książki Cassandry Clare.
Wielki bestseller na całym świecie. Książka na tyle popularna, iż większość fanów czekała z utęsknieniem na ekranizacje.
Zwyczajna dziewczyna odkrywa, iż jest nocnym łowcą, który chroni świat przed demonami.
Chciałabym napisać, że film jest równie dobry jak książka, jedna z bólem serca musze temu zaprzeczyć. Jako wielka fanka serii Dary Anioła, z ogromnymi wypiekami na twarzy czekałam na film o tym tytule. Gdy pojawiła się informacja o produkcji, płakałam ze szczęście. Poszłam do kina w dniu premiery i… to było okropne! Film jest bardzo słaby. Jedyne co go ratuje to znośna obsada. Reszta jest fatalna. 
Niemniej jednak książkę polecam bardzo gorąco. Jestem pewna, że po przeczytaniu również pokochacie Jace.

Fotos z filmu ,,Dary Anioła: Miasto kości" (2013)




Jeśli spodobał Wam się mój wpis zapraszam po więcej na moje blogi: 


Do przeczytania!
Tillie Cole - ,,Tysiąc pocałunków" (recenzja)

Tillie Cole - ,,Tysiąc pocałunków" (recenzja)

Chyba nigdy wcześniej tak ciężko nie czytało mi się książki. Gdy zauważyłam ,,Tysiąc pocałunków" w nominowanych do plebiscytu Książka Roku Lubimyczytać.pl w 2017 r., postanowiłam, że muszę kiedyś w końcu ją przeczytać. Poza tym okładka również zdziałała swoje. Spodziewałam się dostać lekki romans z pocałunkami w tle, a dostałam ckliwą, ale zarazem piękną historię, która z pewnością zostanie mi w pamięci.




Tysiąc pocałunków
Tillie Cole

Wydawnictwo: Filia
Data wydania: 17 maja 2017
Rune i Poppy są przyjaciółmi odkąd mieli pięć lat. Gdy umierająca babcia ośmioletniej Poppy przekazuje jej słoik z tysiącem serduszek, na których ma zapiać najpiękniejsze pocałunki ze swoim chłopakiem dziewczyna postanawia znaleźć chłopaka, którego pocałunkami będzie mogła wypełnić serduszka. Rune postanawia jej pomóc i odtąd stają się parą. Gdy Rune i Poppy mają po piętnaście lat, są już w sobie bardzo zakochani i nierozłączni. Niestety, Rune musi wyjechać, ale obiecuje, że wróci do ukochanej. Dziewczyna obiecuje mu, że będą utrzymywać kontakt ze sobą, ale już po paru miesiącach przerywa go, czym łamie serce chłopaka. Rune po dwóch latach wraca, ale nie wie, że życie Poppy diametralnie się zmieniło, a jego wkrótce rozpadnie się na nowo.

Tillie Cole pochodzi z małego miasteczka w północno-wschodniej Anglii. Mieszka teraz ze swoim mężem - zawodowym graczem rugby - w Austin w Teksasie. Pisze zarówno tradycyjne oraz mroczne romanse, jak i powieści dla młodzieży i dorosłych.

Cóż, tak jak wspomniałam we wstępie chyba wcześniej tak ciężko nie czytało mi się książki. Na początku było takie wprowadzenie, dziecięce lata. Poznaliśmy wstęp do historii dwojga nastolatków zakochanych w sobie, można by rzec, do szaleństwa. Ten czas do kiedy Rune nie wyjeżdża, jest czasem takiego spokoju w książce, a wręcz takiej neutralności. Jednak, gdy poznajemy dalszy ciąg tej historii, nie jest już tak prosto. Przyznam, że doznałam takiego lekkiego deja vu. Nie ukrywam, tę książkę łatwo streścić w paru zdaniach, ale nie zamierzam tego robić. Chcę, byście sami poznali historię tej miłości. Wyidealizowanej miłości, ale pięknej. Takiej, o której czytelnikowi zapewne nie łatwo będzie zapomnieć, nawet gdy przeczyta później wiele książek z tym uczuciem w roli głównej.

Książce nie można zarzucić nieoryginalności motywu przewodniego. Pomysł na słoiczek z serduszkami i idea, by zapełnić je pocałunkami ukochanego jest bardzo ciekawa i niezwykle romantyczna. Niestety, gdy przyjdzie nam poznać dalszą część tej historii, z pewnością wiele myśli pojawi się w naszej głowie, ale podstawową z nich na pewno będzie ,,Czy ja gdzieś tego nie czytałem ? Czy ja gdzieś tego nie oglądałem ?" Pomysł Cole na motyw przewodni związany z tysiącami pocałunków z pewnością jest godny pochwał, ale dalsze rozwinięcie historii jest bardzo podobne do innych znanych nam młodzieżówek z cyklu ,,niezwykle łzawe".Historia opowiedziana w ,,Tysiącu pocałunków" jest bardzo dobrym wyciskaczem łez czytelników. Niestety, nie oszukujmy się, ciężko na tym świecie szukać osób podobnych do Poppy - dobrych, serdecznych, pocieszających wszystkich. Co do miłości łączącej głównych bohaterów - myślę, że z pewnością gdzieś znaleźlibyśmy taką. Jak dla mnie cała historia opowiedziana w książce Cole jest troszkę wyidealizowana. Zresztą sama postać Poppy jest wyidealizowana. Dobra do bólu dziewczyna, a Rune, taki co prawda buntownik, ale z pewnością i w nim znajdziemy cechy idealizacji. Dzięki Rune'owi historia jest troszkę bardziej ,,ludzka", ale i tak nie oszukujmy się bardziej - ,,Tysiąc pocałunków" to idealna historia dla romantyków, którzy wierzą w wieczną miłość.

Tillie Cole ma według mnie troszkę ciężki styl. Z jednej strony historia jest z pewnością wciągająca, choć czytelnik już od 1/3 książki wie, jak się ona zakończy, ale liczne opisy, właściwie tych samych czynności bohaterów wprowadzały mnie w swego rodzaju konsternację. Gdy zaczytywałam się, po raz kolejny w opis uniesienia głowy przez jednego z bohaterów, albo zapachu drugiego z bohaterów, to naprawdę byłam bardzo wkurzona. Historia opisywana przez autorkę z pewnością była piękna, ale te opisy sprawiały, że czasami zastanawiałam się, dlaczego czytam tę książkę. Dialogi w niej też nie były zbyt wymyślne. Cały czas tylko pojawiały się wyznania miłości bohaterów. Gdyby nie te opisy i dialogi, książka z pewnością byłaby o wiele lepsza i mogłabym ją określić mianem wybitnej.

Gdy czytałam opis książki ,,Tysiąc pocałunków" liczyłam na piękną historię, lekki romans, przy którym się rozerwę. Cóż, okazało się, że opis wprowadził mnie w wielki błąd. Książka pomysłem na słoik z pocałunkami ukochanego z pewnością jest oryginalna. Ale do czasu. Później zauważymy już tylko historie podobne do tych napisanych przez Yoon (lub innych). Z pewnością od głównych bohaterów nauczymy się wielu cech. Pytanie tylko, czy historia Poppy i Rune'a będzie dla czytelnika odkryciem. Jeśli lubicie historie, które sprawią, że na policzkach będziecie czuli łzy to z pewnością ta książka jest dla Was. Jeśli z kolei wolicie historie lekkie, romanse, które pozwolą się Wam rozerwać, to obawiam się, że książka Cole może nie być dla Was dobrą lekturą. Jedno jest pewne, historia opowiedziana w ,,Tysiącu pocałunków" z pewnością pozostaje w pamięci.

Ocena :   ✰✰✰✰✰✰✰ (7/10)

Leisa Rayven - ,,Złe serce" (recenzja)

Leisa Rayven - ,,Złe serce" (recenzja)

Ale jedyna rzecz, z której nie wolno rezygnować, to prawdziwa miłość.
Czytając ostatnie słowa książki ,,Zła Julia" postanowiłam, że muszę koniecznie przeczytać ostatnią część cyklu Starcrossed. Jak ,,Złym Romeem", czyli pierwszą częścią tego cyklu zaczęliśmy kwiecień, tak ostatnią częścią tego cyklu, czyli ,,Złym sercem" zaczynamy maj. I tym razem Rayven pokazała nam zakulisowe życie osób związanych z teatrem i filmem i próbowała odpowiedzieć nam na pytanie, czy miłość może przetrwać wszystko. W przypadku dwóch poprzednich części to się udało, a jak jest w przypadku ostatniej ?



Złe serce
Leisa Rayven

Cykl: Starcrossed (tom 3)
Wydawnictwo: Otwarte
Data wydania: 8 stycznia 2018
Elissa Holt - siostra Ethana - to doskonała inspicjentka. Kocha to co robi. Gdy Marco - reżyser nowego przedstawienia prosi ją, by pokierowała nim, zgadza się. Elissa nie wie tylko, że główną rolę w tym przedstawieniu zagra Liam Quinn - gwiazda Hollywood oraz ... jej dawna miłość. Partnerować będzie mu Angel Bell, która jest jego narzeczoną. Wspólne przygotowania i praca ponownie zbliżają ich do siebie. Oboje wiedzą, że nie powinni być zbyt blisko siebie. Oboje chcą trzymać się swoich planów, ale ich serca piszą historię całkowicie inną. Tylko jak zdusić w sobie miłość do mężczyzny, którego kocha się od sześciu lat ?  Czy można zrezygnować z prawdziwej miłości ?

Leisa Rayven to australijska aktorka, producentka i dramatopisarka. Świat teatru zna od podszewki. Obecnie żyje w Australii wraz z mężem, dwoma synami, trzema kotami i kangurem o imieniu Howard.

Myślałam, że historia Cassie i Ethana zachwyciła mnie tak, że historia Elissy i Liama nie zdoła tego uczynić. Cóż, już sama kiedyś się Wam przyznałam, że jestem niepoprawną romantyczką. A Rayven pisząc ,,Złe serce" chyba myślała o romantyczkach. I dobrze na tym wyszła.

We wcześniejszych częściach autorka zapoznała z nas z historią Cassie i Ethana. W trzeciej części ich rolę przejęła inna para, z równie pokręconą historią ja ta bohaterów poprzednich części. Tym razem główną rolę dostała siostra Ethana - Cassie - oraz jej ukochany, czyli Liam i jest jeszcze ciekawiej, bo w ,,Złym sercu" Rayven wykroczyła troszkę poza świat teatru, ponieważ Liam to gwiazda Hollywood, a na dodatek miłość tych obojga ma jeszcze jedną ,,przeszkodę'' - narzeczoną Liama - Angel. Mimo wszystko uważam, że autorka troszkę wymusiła te problemy i z igły zrobiła widły. Ale nie będę Was okłamywać - tę część cyklu chyba czytało mi się najlepiej.

,,Złe serce" jest całkowicie odmienne od poprzednich części. Rayven zamknęła historię Elissy i Liama w jednej książce, a nie w dwóch, jak było w przypadku poprzedniej pary. Poza tym w trzeciej części autorka nie rozpisywała się o przeszłości bohaterów, tylko szybko i zgrabnie (opis przeszłości trwał chyba trzy rozdziały) ją opowiedziała i bardziej skupiła się na teraźniejszości. Mi to akurat bardzo się spodobało, ponieważ bardzo rozlegle opowiedziana przeszłość w poprzednich częściach niekiedy bardzo mnie wkurzała. Przyznam się Wam, że czasami z niecierpliwością w dwóch poprzednich częściach czekałam, aż opowieści o przeszłości się skończą, by dowiedzieć się, co teraz dzieje się u bohaterów. W przypadku ,,Złego serca" tego problemu nie było. Co prawda historia Elisy i Liama nie jest pozbawiona wad. Recenzując poprzednią część zachwycałam się tym, że w wykreowanych bohaterów jestem zdolna uwierzyć, a w przypadku tej części jest troszkę pół na pół. Z jednej strony są sytuacje, w które byłam w stanie uwierzyć, ale z drugiej w samo to, jak autorka rozwiązała ,,przeszkodę" stojącą na drodze miłości głównych bohaterów już ciężko było mi uwierzyć. Nie chcę Wam tutaj spojlerować, więc więcej nie będę pisała. Mimo wszystko opisana przez Rayven historia w ,,Złym sercu" według mnie jest jeszcze bardziej romantyczna.

Styl Leissy Rayven w tej książce jest - podobnie jak w poprzednich - bardzo lekki a książkę bardzo szybko się czyta. Tym razem, co prawda mamy odniesienie do sztuki Szekspira, jaką jest ,,Poskromienie złośnicy" (którą zresztą bardzo lubię), ale nie wiąże się ona namacalnie z historią bohaterów. Biorąc pod uwagę całą trylogię nikt nie zaprzeczy temu, że była ona swego rodzaju nowością. Zwykle romantyczne historie dotyczą bogatych biznesmenów, a Rayven wprowadziła taką niecodzienność i wyróżniła się. Poza tym w powieści nie zabrakło humoru i jak przystało na romans da się wyczuć tą swoistą dla romansów atmosferę i erotyczne napięcie.

,,Złe serce" to według mnie najlepsza powieść z całego cyklu Starcrossed. Atutem książki jest to, że nie musimy czytać poprzednich części cyklu, ponieważ opowiada historię całkowicie odrębną od pozostałych części. Mimo wszystko uważam, że jeśli spodobały się Wam poprzednie części, to obok zakończenia cyklu nie możecie przejść obojętnie. Lekki styl pisarki w połączeniu z ciekawą historią sprawił, że książkę na pewno będę ciepło wspominała. Cóż mogę więcej napisać ? Aż żal rozstawać się z cyklem Starcrossed. Z pewnością będę wyczekiwała kolejnych książek tej autorki.

Ocena :   ✰✰✰✰✰✰✰✰ (8/10)

Copyright © 2014 Mój Świat Literatury , Blogger
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...