Książkowy Narodowy, czyli relacja z WTK

Witajcie kochani w niedzielę. Dzisiaj miałam przygotować dla Was kolejną recenzję, ale postanowiłam, że podzielę się z Wami moimi wrażeniami z Warszawskich Targów Książki, które odbywają się na Stadionie PGE Narodowy w Warszawie. Ja byłam na nich wczoraj, czyli w sobotę 25 maja. Jesteście ciekawi ? Może z niektórymi z Was spotkałam się w przelocie ? W takim razie zapraszam na moją relację.



Wsiadłam do pociągu dokładnie o godzinie 8:02, a w Warszawie na Dworcu Wschodnim byłam około 9:40. Wysiadłam z pociągu i właściwie nie wiedziałam gdzie iść, ani co robić. Brawo za moje przygotowanie. Tak naprawdę miałam się przejść z Dworca na Stadion, bo akurat według Map Google było to około 3 km, także niedużo, ale postanowiłam, że chyba skorzystam z komunikacji miejskiej, ponieważ w plecaku nosiłam prawdziwe ciężary. A teraz uwaga, tylko się nie śmiejcie :D Wzięłam ze sobą 9 książek, i żadnej nie żałuję. Także zanim znalazłam dobrą linię (a była to linia, o bardzo fajnym numerku 123) minęło chyba z 20 minut. Byłam pierwszy raz w Warszawie sama, zdana tylko na siebie, więc jestem z siebie dumna i cieszę się, że Google mnie nie zawiódł. Poza tym, jeżdżenie po Warszawie samochodem wcale mi się nie uśmiechało, więc dlatego wybrałam komunikację miejską i pociąg (pierwszy raz jechałam pociągiem). Żeby się upewnić, czy dojadę autobusem na Rondo Waszyngtona (to przystanek przy Stadionie PGE Narodowy) zapytałam się kierowcy, a ponieważ to była stacja początkowa, to odczekałam z 10 minut, zanim autobus ruszył. I tak po około 15 minutach znalazłam się pod Stadionem. Przyznam, że jeszcze nigdy na nim nie byłam. Kiedyś miałam ze znajomymi pojechać na mecz piłki nożnej, ale zatrzymały mnie inne sprawy, więc to było moje pierwsze wejście na stadion. Budynek zrobił na mnie duże wrażenie, w końcu stał się symbolem Warszawy, a nawet całej Polski. Trochę możecie być zdziwieni, ale mój znajomy z Rosji między innymi ze stadionem kojarzy Polskę. Pokażecie mu Pałac Królewski w Warszawie - nie, pokażecie mu Pałac Kultury i Nauki w Warszawie - nie, pokażecie mu zdjęcie Stadionu Narodowego, to od razu Wam powie, gdzie się mieści ów budowla. Ale wracając do targów. By wejść na Targi trzeba było odstać w kolejce, bo sprawdzano bilety. Media, w tym blogerzy mają zapewnione za darmo, przez cztery dni darmowe wejściówki, więc nie musiałam zahaczać dodatkowo kasy biletowej. Na szczęście kolejka szła szybko i po około pięciu minutach znalazłam się na płycie targów. Wyciągnęłam swoją karteczkę z zapiskami i rozejrzałam się przez pół godziny po płycie. 

,,Słynne" łóżko na stoisku wydawnictwa Albatros, które reklamuje powieść ,,Współlokatorzy".
Pomysł niezwykle ciekawy, a poza tym, ja uwielbiam miętowy, także zostałam kupiona.



Zdjęcie z Małgorzatą Falkowską.
Autograf od Małgorzaty Falkowskiej i
 do tego otrzymana od niej zakładeczka
Około 11 zaczęło się rozdawanie autografów przez K.N. Haner i Małgorzatę Falkowską, więc poszłam na stanowisko wydawnictwa Helion. Kolejka do Kasi Haner ustawiła się już przed 11, więc postanowiłam w niej stanąć. Wzięłam ze sobą po jednej książce tych autorek - niedawną premierę Kasi Haner - ,,Drwal" i powieść ,,Ilias" Małgorzaty Falkowskiej. Akurat Pani z wydawnictwa podeszła do mnie, gdy zobaczyła, że mam książkę ,,Ilias", bo Małgorzata Falkowska nie miała prawie wcale, jeszcze wtedy kolejki i powiedziała, żebym do niej podeszła teraz, a że K.N. Haner i Małgorzta Falkowska miały stoliczki obok siebie, to miałam przejść do K.N. Haner od razu, ale Pani z wydawnictwa gdzieś się zmyła i musiałam drugi raz stać w kolejce do K.N. Haner. 

Spotkanie z Małgorzatą Falkowską było bardzo miłe. Przyznam, że byłam troszkę speszona, wiecie, pierwszy raz byłam na targach, pierwszy raz spotykałam się z jakimś autorem, więc trochę tremy było. Okazało się, że Małgorzata Falkowska to bardzo przyjazna osoba. Ucieszyła się, że przyniosłam ,,Iliasa" i zamieniła ze mną parę słów. Rozmawialiśmy rzecz jasna o książkach. Autorka, gdy zobaczyła, że na pierwszej stronie jest wielka pieczątka ,,Egzemplarz bezpłatny (recenzyjny)" troszkę się zdziwiła. Niestety, to zabezpieczenie wydawnictwa przed sprzedażą egzemplarzy, niemniej jednak, powiedziałam, że nie sprzedaję książek. Tak, może to trochę dziwne, ale czuję, że z każdą historią jakoś jestem emocjonalnie związana, a poza tym, lubię patrzeć na moją małą biblioteczkę. Czasami jedynie oddaję swoje książki do biblioteki. Małgorzata Falkowska przyznała, że ona ma dużą biblioteczkę i pewnego dnia w nocy spadła jej książka. Żartowała, że bała się, żeby to nie była jej powieść. 

Taka była kolejka do autorki, jeszcze przed rozdawaniem podpisów.
Zdjęcie z K.N. Haner.
Po zrobieniu wspólnego zdjęcia, znowu stanęłam w kolejce do Kasi Haner. Spotkałam w niej bardzo miłe dwie dziewczyny, z którymi zamieniłam parę słów. No właściwie, może nie parę, bo wyszła nam z tego miła pogawędka, ale mimo wszystko. To była naprawdę miła rozmowa. Dziewczyny przyniosły do autorki chyba wszystkie jej książki, oprócz serii ,,Na szczycie". Jedna z nich nawet pisała do autorki, czy jest limit książek. Gdy do rozmowy dołączył jeszcze, uwaga! pewien pan, zrobiło się naprawdę wesoło. Mężczyzna miał na sobie koszulkę z napisem ,,Królowa Dramatów", a wspólnie orzekliśmy, że jest chyba największym fanem K.N. Haner. Uwierzcie, że było to naprawdę miłe zaskoczenie. Zwykle gatunek romans kojarzymy z kobietami, a tutaj okazało się, że również i mężczyźni czytają. Fana Kasi spotkałam także przy rozdawaniu podpisów przez Blankę Lipińską, ale o tym opowiem później.

Spotkanie z Kasią Haner było naprawdę bardzo miłe. Niby widzimy te zdjęcia na okładkach, ale zobaczyć człowieka
Dedykacja od K.N. Haner na egzemplarzu
 jej nowej powieści ,,Drwal"
na żywo, to całkiem co innego. K.N. Haner zamieniła z nami parę słów, wspólnie, z dziewczynami, które stały przede mną i z fanem Kasi rozmawiałyśmy o powieściach Blanki Lipińskiej, a także o jej nowych powieściach. Autorka już chciała mi życzyć udanej lektury w dedykacji, a gdy powiedziałam, że powieść już przeczytana i nawet jest jej recenzja na moim blogu bardzo się zdziwiła. Była zachwycona stanem mojej książki i jak sama powiedziała, myślała, że jest całkiem nowa, przed chwilą kupiona. Zdradziła, że czytelnicy często przynoszą troszkę podniszczone powieści do podpisania. U mnie akurat chyba wszystkie książki wyglądają jak prosto z księgarni. Leżą sobie grzecznie na półeczce i nawet często moi znajomi zgadują, czy powieść została już przeze mnie przeczytana, czy jeszcze nie. Wszystko dlatego, że zawsze o nie dbam, a gdy je nawet gdzieś zabieram, to w torebce leżą w oddzielnej kieszonce. Dlatego, gdy miałam w plecaku aż 9 powieści bałam się, żeby się nie podniszczyły. Na szczęście wszystkie wróciły bez szwanku z podróży. 

Zdjęcie z Emilią Wituszyńską.
Później podeszłam do stoiska Wydawnictwa Kobiecego. Od 12:00 swoją książkę - ,,Niebezpieczna gra" podpisywała Emilia Wituszyńska. Kolejka do autorki nie była duża, niemniej jednak od razu ją poznałam (głównie dzięki zdjęciu autorki z okładki jej powieści). Autorka była również bardzo miła i udało mi się z nią zamienić parę słów. Przyznałam, że bardzo podobała mi się jej powieść, oraz, że czekam na kolejne. Emilia Wituszyńska bardzo się ucieszyła, ale nic nie mówiła o swojej kolejnej powieści. Ja mam nadzieję, że nie przyjdzie nam na nią czekać długo. Zresztą dziękuję jej za przemiłą dedykację i mam nadzieję, że nie raz będzie mnie ta historia cieszyć.

Dziękuję autorce za bardzo miłą dedykację i mam nadzieję,
że ta historia jeszcze nie raz będzie mnie cieszyć :D


Kolejka do Max'a Czornyja.
Kolejka do Magdaleny Witkiewicz,
 była naprawdę długa, blokowała nawet przejście.
 Przechodząc przez różne stoiska miałam wrażenie, że kolejka do autorów Wydawnictwa Filia była chyba największa. Zarówno do Magdaleny Witkiewicz, jak i do Max'a Czornyja ustawiła się niemała kolejka, co możecie zobaczyć na zdjęciach. Spojler - Do Mroza była chyba jeszcze większa, ale to już nie dziwi, bo tak jest właściwie zawsze.

Zdjęcie z Iloną Gołębiewską.
Od 12:00 swoje książki podpisywała też Ilona Gołębiewska, tak więc mając w plecaku ,,Podaruj mi jutro" udałam się do stoiska Wydawnictwa Muza. Kolejka do autorki również była niemała, ale w międzyczasie zamieniłam parę słów z paroma czytelniczkami. Między innymi w kolejce stała Agnieszka z bloga Słonecznej Strony Życia, gdzieś obok stoiska była Joanna z NIEnaczytana. Tak się jednak złożyło, że nie zamieniłyśmy słowa, bo po prostu ich nie poznałam. W takich sytuacjach wychodzą cienie i blaski internetu. W sieci znacie się, lajkujecie sobie zdjęcie, a w realnym świecie nawet się nie znacie. Wierzę jednak, że uda się to nadrobić w przyszłym roku. Wracając do Ilony Gołębiewskiej, autorka z każdym starała się zamienić parę słów, więc stanie w kolejce trochę się wydłużało i w kolejce spędziłam chyba z 40 minut, a za mną było jeszcze kilkadziesiąt fanek twórczości tej autorki. Rozmawiałam z nią o tym, że jej najnowsza książka jest bardzo ciekawa i ciepła. Ilona Gołębiewska wcześniej mnie nie znała z blogosfery, bowiem, to pierwsza jej powieść, którą przeczytałam. Była ciekawa mojego bloga i cieszyła się, że spotkała kolejną osobę, dla której pisanie o książkach jest pasją. Wiecie, dla takich słów warto pisać bloga. Autorka z jedną z czytelniczek żartowała, że zawsze ludzie przy okazji premier pytają kiedy kolejna powieść, podczas, gdy autor cieszy się premierą swojej powieści. Trochę w tym prawdy, ale cóż poradzić skoro jest się niekiedy uzależnionym od historii napisanych przez autora :)
Dedykacja od Ilony Gołębiewskiej na egzemplarzu
 jej najnowszej powieści ,,Podaruj mi jutro".


Podpis autorki Małgorzaty Garkowskiej.
Gdy odeszłam ze stoiska Wydawnictwa MUZA około 12:55, musiałam szybko biec, bo chciałam jeszcze zdobyć podpis od Małgorzaty Garkowskiej. W plecaku miałam jej powieść ,,Życie w spadku" i bardzo się śpieszyłam, a że musiałam przejść jeszcze przez 1/4 stadionu, a ludzi było od groma,  musiałam się przepychać i szukać jakichś ,,luk". W końcu udało mi się dotrzeć do stoiska wydawnictwa Zysk i S-ka, ale okazało się, że autorki nie było już na stoisku i trochę było mi szkoda. Na szczęście w porę zapytałam się dwóch pań, które stały w kolejce do kasy z książkami owej autorki, czy przypadkiem gdzieś jeszcze jest pani Garkowska. I tutaj przekonałam się, co to znaczy mieć szczęście. W porę udało mi się dotrzeć na stoisko, bo autorka już odchodziła, Panie szybko pokazały mi, gdzie jest pani Małgorzata, której wcale nie poznałam. Po prostu, szłam szłam, Panie mi mówią prosto, prosto, a ja jak przybita stoję i się rozglądam, a autorka przede mną i jej nie widziałam :D Autorkę udało mi się złapać w porę i wydębiłam jeszcze podpis na mojej książce. Autorka dała mi jeszcze miły upominek w postaci bransoletki. Od zawsze chciałam taką mieć, ale nigdzie, nie mogłam podobnej dostać. Dzięki autorce mam super bransoletkę, za co bardzo jej dziękuję. Zdjęcia akurat z nią nie zrobiłam, bo autorka odchodziła, ale podpis w książce jest.


Podpis Krystyny Mirek na egzemplarzu
 powieści ,,Szczęście za horyzontem".
Na stoisku PLATON do 13:30 miała też się znajdować Krystyna Mirek, a że miałam jej książkę ,,Szczęście za horyzontem" również bardzo zależało mi na autografie od niej. Okazało się jednak, że wystawca pozmieniał godziny i autorka była do 13:15. Trochę się zdenerwowałam, bo w informatorze były inne godziny. Stanęłam w kolejce, ponieważ myślałam, że jest to kolejka do tejże autorki, ale okazało się, że tak wiele osób stało już po podpis od Blanki Lipińskiej, która miała przyjść na stoisko jeszcze za około 20 minut. Także łut szczęścia bo, gdybym przyszła 5 minut później, to w kolejce do Blanki stałabym długo, bardzo długo. Przede mną stała jakaś miła kobieta, która zajęła mi na chwilę kolejkę, bym mogła podejść szybciutko do Krystyny Mirek. Autorka przez chwilę rozmawiała ze swoimi znajomymi, jednak po chwili udało mi się zdobyć jej podpis. I po raz kolejny powiedzenie ,,Przezorny zawsze ubezpieczony" znalazło swoje zastosowanie. Autorka nie miała długopisa, ale ja wzięłam ze sobą kochane pióro i autorka złożyła swój podpis. Przyznam, że pomyliła imiona, bo usłyszała Gosia, ale szybko przeprawiła G na K i wyszło Kasia :D. 

To zdjęcie części kolejki do Blanki Lipińskiej.

Zdjęcie z Blanką Lipińską.
Później stanęłam już w kolejce do Blanki Lipińskiej, a miałam w plecaku jej powieść ,,365 dni" i dzięki miłej pani zatrzymałam swoje miejsce, bo później to kolejka stała się już naprawdę bardzo, bardzo długa, a chętnych po autograf, co chwila przybywało, na tyle, że Pani z Platona prosiła o przesunięcie się, ponieważ blokowano miejsce w przejściu. Także po raz kolejny miałam szczęście, bo gdybym nie szła do Krystyny Mirek i w porę się nie zorientowała, że jest to kolejka do Blanki Lipińskiej to stałabym tam chyba z godzinę. Blanka Lipińska była bardzo miła, z każdym robiła wspólne zdjęcia i podpisywała multum książek, a niektórzy przynosili ich stos, bo dla znajomej trzy tomy, dla sąsiadki 3 tomy i jedna Pani miała chyba 8 książek ze sobą. Zauważyłam, że wiele Pań miało już najnowszy tom historii Laury i Massimo, czyli ,,Kolejne 365 dni", a w kolejce stały nie tylko panie, ale też wielu panów. W tym, wcześniej wspomniany też fan książek K.N. Haner, którego mama przez par,ę chwil rozmawiała z Blanką Lipińską (a była to starsza kobieta). Być może mężczyźni tylko zajmowali miejsce, ale widziałam, że też wielu z nich siadało obok Blanki i prosiło o podpis. Autorka gdy mnie zobaczyła, nazwała mnie Roszpunką. Troszkę się uśmiałam z tego porównania, ale wcale się jej nie dziwię. Bardzo miło się z nią rozmawiało, zagadywała tez czytelników stojących w kolejce, np. pytając jak im się podoba nowy tom. Powiedziała też, że czuje, że ostatni tom serii będzie najbardziej niedocenioną częścią, ponieważ zastosowała tam coś innego, czego nie ma w poprzednich częściach. Co to jest ? Chyba tylko ona wie, i oczywiście czytelnicy, którzy mieli okazję już przeczytać tę część, a wielu z nich czytało ją nawet podczas stania w kolejce.

Podpis Blanki Lipińskiej.
Nie tylko kobiety czekały na autograf od Blanki Lipińskiej.

Zdjęcie z Magdaleną Majcher.
Do stoiska wydawnictwa PASCAL dotarłam przed pojawieniem się Magdaleny Majcher, ale kolejka do autorki już się zaczynała tworzyć. Pani Magda również była bardzo sympatyczna. Do tej autorki akurat, jak widziałam czytelniczki przynosiły po jednej powieści, niektóre miały dwie, także kolejka szła szybko. Autorka podpisała książkę, zrobiłyśmy sobie zdjęcie, ale z nią akurat nie rozmawiałam. 

Podpis Magdaleny Majcher

Wojciech Cejrowski.
Przechodząc do stoiska Wydawnictwa NieZwykłe w przelocie widziałam także Wojciecha Cejrowskiego. Kolejka szła sprawnie, ponieważ autor od samego rana podpisywał swoje książki, ale co chwila ktoś dochodził. Co mnie rozbawiło, Wojciech Cejrowski osobie która chciała z nim zrobić sobie zdjęcie pozował z tabliczką ,,Zdjęcie za modlitwę", co również było zabawne dla innych obserwatorów. Ja akurat nie zrobiłam sobie zdjęcia z tym podróżnikiem, ale był boso, także konsekwentnie trzyma się swojego motto - ,,Boso przez świat". Ludzi w kolejce co chwila przybywało, więc znany podróżnik nie miał chwili wytchnienia i podpisywał swoje publikacje. 









Kolejka do Meg Adams.

Zdjęcie z Meg Adams.
Gdy doszłam już do stoiska wydawnictwa NieZwykłe, gdzie miała miejsce premiera powieści Meg Adams - ,,Architektura uczuć", po podpis autorki stała już niemała kolejka. Meg Adams również była zdziwiona stanem mojej książki, ponieważ już z rozpędu napisała mi dedykację z życzeniami udanej lektury. Gdy wspomniałam o tym, że powieść już przeczytałam, a nawet jej recenzja znajduje się na moim blogu, Meg Adams bardzo się zdziwiła i dopytywała o nazwę bloga. Jak się okazało kojarzyła moją recenzję i nawet pamiętała, że pisałam, że żal mi tego, że nie pokusiła się o stworzenie oddzielnej historii dla Kaśki - przyjaciółki Oliwii oraz Rich'a i miała dla mnie dobrą wiadomość. Powiedziała, że taka historia powstanie i już naprawdę nie mogę się jej doczekać (wybacz Meg, jeśli to była tajemnica). Meg Adams również wywarła na mnie bardzo pozytywne wrażenie. Uśmiechnięta, słuchała z uwagą tego, co mówili do niej czytelnicy, którzy podchodzili po podpis. To było naprawdę miłe spotkanie. Autorka podarowała mi także taki mały pakiecik z książkowymi dodatkami, czyli magnes z okładką powieści, długopis, a także brelok w kształcie serca. Zapewniam, że już został doczepiony do pęka kluczy i z cieszy moje oczy.

Dziękuję za miłą dedykację Meg Adams.


Kuba Wojewódzki, który rozdawał autografy
na swojej autobiografii ,,Nieautoryzowana biografia".
To było już moje ostatnie spotkanie i przez jeszcze około pół godziny chodziłam po stoiskach. Około 14:50 wyszłam ze stadionu, a ile się oszukałam wyjścia ... Jednakże się udało, bo o 16:13 miałam mieć pociąg. Na szczęście coś mnie podkusiło i wyszłam wcześniej z stadionu, bo podróż na dworzec autobusem 123 trwała, uwaga 45 minut. Objechałam chyba niemałą część Warszawy i aż się bałam czy zdążę na pociąg. Była już 15:45, a my byliśmy jeszcze daleko od dworca i już się bałam, że nie zdążę, także to tylko łut szczęścia, że postanowiłam wcześniej wyjść z targów, bo gdybym to zrobiła tak jak zamierzałam o 15:30, to na pociąg raczej bym nie zdążyła, a tak o 15:55 byłam już na Dworcu Wschodnim. I tak oto około 16:15 wsiadłam w pociąg. 






Strefa niskich cen na WTK.
Przyznam szczerze, że ta wyprawa była dla mnie nie lada przygodą, a adrenalina, chyba przez cały czas we mnie buzowała. Bałam się, by zdążyć na pociąg powrotny, bo później, to już koło 21 był następny, a mi naprawdę nie chciałoby się czekać, tym bardziej, że bilety już wcześniej wykupiłam. WTK to naprawdę bardzo ciekawa impreza, ale w tym roku wiele osób narzekało, że nie ma zbyt wielu zagranicznych autorów, co przyznam, było prawdą. Ja jednak się cieszę, że udało mi się zdobyć podpisy na wszystkich książkach, które przywiozłam, bo tachanie ich w drugą stronę bez podpisu byłoby nie lada wyczynem. Ręce, plecy, barki mam całe obolałe od noszenia plecaka z książkami (zresztą mając go na plecach wyglądam chyba inaczej, bo cały czas jestem gdzieś zgarbiona, a zresztą sami ocenicie, gdy zobaczycie zdjęcia), ale nie żałuję niczego ! Te 9 książek, 9 spotkań z autorami było naprawdę bardzo miłe i zostaną mi naprawdę cenne wspomnienia. Ludzie na Targach byli bardzo mile nastawieni, starali się pomagać, nawet gdy szukałam wyjścia, czy pytałam się o autora odpowiadali, rozmawiali ze mną. Uczestniczyłam w wielu pogawędkach z innymi czytelnikami, którzy dzielili się swoimi wrażeniami po lekturze danej książki. Paru autorów pamiętało gdzieś mojego bloga. Nawet udało mi się wpaść na trzy moje czytelniczki (jeśli to czytacie, to wiedzcie, że serdecznie Was pozdrawiam Kochane) z którymi rozmawiałam o nowych powieściach i o książkach, na które czekam w czerwcu. Trochę się zdziwiły, że jestem taka, bo spodziewali się całkiem innej osoby. Rozmawiałam z nimi też o fotografii i o tym, jak to się zaczęło, a że fotografuję już od roku śluby (i to je właśnie zdziwiło), książki, a także wykonuję portrety. Nie kupiłam też żadnej książki, ale po prostu tak chodziłam na spotkania z autorami, że nie mialam czasu na kupowanie książek.

Wszystkie książki, na których udało mi się zdobyć podpisy autorów.



Niesamowita atmosfera, wspaniali ludzie i te emocje ! To właśnie jest chyba coś, co na Targi przyciąga rzesze osób. Ja na pewno postaram się również za rok uczestniczyć w tym przedsięwzięciu !

*Wybaczcie jakość zdjęć, ale nie chciałam jeszcze na dodatek tachać ze sobą swojego aparatu, więc robiłam zdjęcia telefonem. 

23 komentarze:

  1. Dziękuję za bardzo ciekawą relację. 😊

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo ciekawa relacja, przyjemnie się czytało :)
    Pierwszy raz od pięciu lat nie mogłam być na WTK i troszkę tego żałuję...
    Podziwiam za taszczenie wszystkich 9-ciu książek i gratuluję zdobycia wszystkich autografów! Rodzina i znajomi zawsze nie mogli zrozumieć, że biorę wiele własnych książek na targi... Ale i tak zawsze próbowałam się ograniczyć do kilku, bo jednak nie jest przyjemnie mieć taki ciężar od początku.
    Jednak co za dużo, to nie zdrowo. Trafiłam kiedyś na osobę, która miała walizkę pełną książek - to już jest lekka przesada, bo jednak kolejki zazwyczaj są długie, a podpisywanie całej serii dla jednej osoby zajmuje trochę czasu...
    Kiedy czytałam o tym uważaniu na książki, by się nie zniszczyły, miałam wrażenie, że piszesz o mnie. Mam to samo, od zawsze dbam o książki, na półce leżą jak nowe (choć dawno przeczytane), w torbie czy plecaku zawsze wkładam książkę w osobną reklamówkę czy materiałową torbę... Mam tylko jedną zniszczoną książkę, po tym jak pożyczyłam ją koleżance dawno dawno temu. Oj, jak ja to przeżywałam. Nadal raczej unikam patrzenia na nią, może jednak coś jest ze mną nie tak ;)

    Bardzo się cieszę, że trafiłam na Twojego bloga, na pewno będę tu często zaglądać! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że znalazłam taką estetkę jak ja w tym blogowym świecie. Ja akurat nie chciałam kupować książek na targach, bo ich tachanie do domu teź nie byłoby miłe. W plecaku wyglądam chyba na młodszą, ale tak właściwie zawsze było (szkoła odmładza :D) Plecy juź dzisiaj nie bolą, ale warto było mieć te 9 książek, bo te autografy autorów, rozmowy z nimi były naprawdę super. Szkoda, źe Tobie nie udało się być na targach, ale być moźe za rok się spotkamy :)
      Pozdrawiam serdecznie

      Usuń
  3. Lubię czytać relację z targów. A Twoja jest jedną z dłuższych i bardziej szczegółowych. Ja niestety ni mogłam być na Targach w Warszawie.

    Książki jak narkotyk

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szkoda, że nie mogłaś być na Targach. Przyznam, że trochę się opisałam tworząc tę relację z Targów, ale za to chyba wyszło bardzo dokładnie, więc mam nadzieję, że chociaż przez malutką chwilę poczułaś się tak, jakbyś sama tam była.
      Pozdrawiam

      Usuń
  4. Brzmi jak super wydarzenie :D Chętnie kiedyś się na to wybiorę, bo jeszcze nigdy nie było mi po drodze :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Koniecznie, to niesamowite przeżycie i jestem pewna, że Ci się spodoba :D
      Pozdrawiam

      Usuń
  5. Ja nie byłam, ale głównie dlatego, że tydzień później, czyli w tę sobotę wychodzę za mąż :)
    Ale planuję kiedyś tam wpaść :)
    http:.//whothatgirl.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kochana, wielkie gratulacje ! To koniecznie w sobotę będę źyczyła Ci szczęścia na nowej drodze :D
      Pozdrawiam cieplutko

      Usuń
  6. Świetna relacja! Bardzo się cieszę, że mogłam Cię poznać i zamienić kilka słów, chociaż chciałoby się i tak znacznie więcej. Dziękuję za dobre słowo i wsparcie. Życzę wielu ciekawych lektury, rozwijania pasji blogerskiej i czytelniczej oraz wielu fanów na blogu. Do zobaczenia wkrótce! Pozdrawiam bardzo serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie również było bardzo miło się z Panią spotkać. Mam nadzieję, że jeszcze się kiedyś uda razem porozmawiać.
      Pozdrawiam serdecznie i z niecierpliwością czekam na kolejną powieść.

      Usuń
  7. fajna relacja, nigdy nie byłam na WTK, zawsze jeżdżę do Krakowa :) ale wygląda zachęcająco

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja nie wiem, czy do Krakowa się wybiorę, ale do Warszawy akurat miałam bliże, dlatego udało mi się być na tych Targach :D
      Pozdrawiam

      Usuń
  8. Taka samodzielna wyprawa do Warszawy i ogarnięcie wszystkiego, żeby trafić tam gdzie trzeba to fajna przygoda. Ja byłam ale tylko pozwiedzać. Niestety mam do stolicy spory kawałek drogi i bez noclegu nie opłaca mi się tam jechać. Kasy ostatnio tez mało więc z targów musiałam zrezygnować. A ubolewam nad tym strasznie. Pewnie też by tachała trochę książek po autografy. Samo spotkanie z niektórymi autorami to musi być niezapomniane przeżycie i ilu moich znajomych miało tam być :( Moja siostra tez płacze, bo zlot fanów Wojowników. Może za rok kto wie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To ja akurat mam daleko do Krakowa, a do Warszawy 1,5 h pociągiem, a 2,5 h samochodem, ale nie chciałam jechać samochodem, bo później parkowanie i poruszanie się po mieście. A tak, przy okazji przejechałam się pociągiem :D
      Pozdrawiam

      Usuń
  9. Świetna relacja z targów, obszerna i ciekawa ;). Super, że udało Ci się odnaleźć w Warszawie, bo to może być skomplikowane nawet dla osób mieszkających w tym mieście, bo ciągle są remonty i zmiany autobusów ;).
    Też byłam w sobotę na WTK, choć nie polowałam na autografy, bo akurat moi ulubieni pisarze nie przyjeżdżają raczej do Polski, albo już od dawna nie żyją...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że relacja Ci się spodobała, bo trochę się opisałam, przyznam :D Szkoda, że nie udało nam się spotkać. Ja akurat przyjechałam tam dla takiego reserachu i to bardzo ciekawa impreze, więc w następnych latach też postaram się uczestniczyć bogatsza o doświadczenia z tego roku :D
      Pozdrawiam

      Usuń
  10. Czyli "owocny" książkowy, udany wyjazd do stolicy:)
    Pozdrawiam;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, i to bardzo, a na dodatek dreszczyk adrenaliny, gdy zaczynasz czuć, że się gubisz. Niezapomniane :D Ale to super impreza.
      Pozdrawiam

      Usuń
  11. Nigdy nie byłam. To już druga relacja ktorą czytam. Fajnie dowiedzieć się jak wygląda to od środka :)

    OdpowiedzUsuń

Witam Cię kochany czytelniku. Bardzo się cieszę, że trafiłeś na mojego bloga. Będzie mi bardzo miło jeśli pozostawisz po sobie ślad w postaci komentarza.

Pozdrawiam
Katarzyna ♥

Copyright © 2014 Mój Świat Literatury , Blogger
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...