Marta Zbirowska - ,,Matteo" (recenzja)

Aranżowane małżeństwo, rodzinna tajemnica i niebezpieczeństwo - zapraszam Was na recenzję powieści ,,Matteo" Marty Zbirowskiej.

Matteo Marta Zbirowska

Mattteo
Marta Zbirowska

Cykl: Mroczni mężczyźni (tom 1)
Wydawnictwo: NieZwykłe
Data wydania: 23 czerwca 2021
Gdy Matteo ratuje z domu publicznego tajemniczą dziewczynę, nie wie, że nosi ona w sobie tajemnicę, której nawet nie jest świadoma. Okazuje się, że jest zaginioną córką bostońskiego bossa mafii, a on otrzymuje obietnicę, że Bianca zostanie jego żoną. Czy Biance uda się odnaleźć w nowym świecie?

Marta Zbirowska to miłośniczka książek i Netflixa. Wraz z mężem i dziećmi mieszka w małej miejscowości na Mazurach, gdzie spełnia się zawodowo prowadząc własny biznes. ,,Matteo" to jej debiutancka powieść.

Świat gangsterów i mafii na dobre zadomowił się nie tylko w literaturze romansu światowego, ale także i tego polskiego. Co jakiś czas w nasze ręce trafiają powieści traktujące o świecie mafii, który z pewnością jest niebezpieczny, a zarazem pełen uczuć i emocji. To chyba ta nutka sensacji sprawia, że sięgam po te historie i nie ukrywam, że gdy przeczytałam opis debiutanckiej powieści Marty Zbirowskiej poczułam podświadomie klimat książek Cory Reilly, która jest dla mnie mistrzynią tego gatunku. Nie dziw więc, że postanowiłam sprawdzić, co ma nam do zaoferowania rodzima autorka. I cóż, po lekturze mogę powiedzieć, że raczej nic ciekawego.

Gdy Matteo - syn bezwzględnego capo Nowego Jorku - ratuje Biancę z domu publicznego nie spodziewa się, że dziewczyna okaże się być osobą o tak tajemniczej przeszłości. Wkrótce na jaw wychodzi, że dziewczyna jest zaginioną córką bosa bostońskiej mafii. W zamian za uratowanie jej życia, Matteo otrzymuje jej rękę. Tylko że Bianca nie zamierza pogodzić się z decyzją ojca i postanawia zrobić wszystko, by do ślubu nie doszło.

Czytając opis tej historii, miałam duże skojarzenia z innymi powieściami należącymi do romansów mafijnych. Główna bohaterka, czyli Bianca, to dziewczyna, która przez kilka lat żyła w domu publicznym. Nie wie nic o świecie, do którego tak naprawdę przynależy. Po tym, jak straciła pamięć, przypomina sobie jedynie skrawki dawnego życia. Wszystko się zmienia, gdy do domu publicznego wkracza Matteo - syn bosa nowojorskiej mafii, któremu od razu w oko wpada młoda dziewczyna. Wkrótce na jaw wychodzą rodzinne sekrety, a Bianca będzie musiała odnaleźć się w świecie, o którym  do tej pory nie miała pojęcia. Od początku Bianca wzbudzała we mnie sympatię. Wydawała mi się zagubioną dziewczyną, która wkroczyła do nowego świata i nie chce żyć pod dyktando innych. Była buntownicza, chciała uciec. Jednak z czasem zaczęła mnie irytować, a jej zachowanie mnie drażniło. Owszem, rozumiałam to, że była jeszcze młoda, ledwie co osiągnęła pełnoletność, ale mam wrażenie, że autorka nie do końca przemyślała to, w jaki sposób poprowadzić tę postać. Na początku jej zachowanie nie było irytujące, raczej dało się jej współczuć, kibicowało, a później wszystkie te uczucia pękły jak bańka mydlana pod naporem jej niezbyt przemyślanych decyzji. Z czasem miałam wrażenie, że Bianca to infantylna dziewczyna, która, choć się buntuje, to w głębi duszy jest zadowolona z obrotu spraw. Co do Matteo, to od początku go nie polubiłam. Jego zachowanie, sposób bycia, władczość tak mnie irytowały, że co jakiś czas łapałam się za głowę i zastanawiałam ,,Ile jeszcze?". Z jednej strony widać było, że Bianca nie jest mu obojętna, że chce się o nią troszczyć, a z drugiej traktował ją gorzej niż niejednego wroga i własność, dodatek, który nie ma własnego zdania. On z kolei był jedynym panem i władcą, który nie przyjmował sprzeciwu i nie miał zamiaru się nikogo słuchać. Poniekąd miałam wrażenie, że jest po prostu chory psychicznie - i to wcale nie są wyssane z palca podejrzenia. Być może to pokrętna logika mafiozo? Sama nie wiem, ale jak dla mnie to, że zabija się niewinnych ludzi za to jedynie, że ich córka była morderczynią i tłumaczyć sobie to tak, że zabija ich, ,,ponieważ sprowadzili na świat morderczynię i nie zasługują na życie" jest tak głupie i doprawdy psychiczne, że już sama nie wiem, co tu powiedzieć. A takich przykładów pokrętnej logiki Matteo mogłabym mnożyć i mnożyć. W powieści nie brakuje także wielu postaci drugoplanowych, jak ojca Biancy - Alessandro Esposito; członków rodziny Castelli, czy też służby.

Powieść nie jest długa. Ma niewiele ponad dwieście pięćdziesiąt stron i czyta się ją całkiem szybko, z uwagi na to, że autorka szczędzi czytelnikom przydługich opisów i nie daje się nam nudzić. Cały czas coś się działo, a akcja nieustannie parła do przodu, co jest zdecydowanym plusem tej historii. Jednak było w stylu pisania autorki coś, co nieustannie mnie irytowało - z pewnością najbardziej nadużywanym sformułowaniem było ,,Moja kobieta". Gdybym miała je liczyć, to chyba uzbierałoby się ich naprawdę sporo. Miałam wrażenie, że Matteo nie może nic powiedzieć o Biance, czy nawet pomyśleć bez tego sformułowania. Po jakimś czasie zaczęło mnie to już tak irytować, że chyba  przekręcałam oczami, gdy tylko na nie natrafiłam. Rozumiem, że autorka chciała tu pokazać może zaborczość głównego bohatera, ale to, co tu się wydarzyło, to już kuriozum. Poza tym, o ile Bianca wydaje się w pewnych momentach intrygująca, tak Matteo zupełnie mnie do siebie nie przekonał. Owszem, wiem, że to historia mafijna, wiem też, że za autorki za bardzo ugrzeczniają mafijne romanse, ale tak jak napisałam wyżej, Matteo to po prostu psychol z zaburzonym poczuciem własności, wyższości i nieprzejednania. Kompletnie mnie od niego odrzucało i czytałam tę powieść jedynie dla całej akcji i tego, by dowiedzieć się, jak zakończy się ta historia. Gdyby nie to, przez to napiętrzenie się irytujących elementów zostawiłabym ją pewnie gdzieś w połowie.

,,Matteo" to kolejny romans z wątkiem mafijnym, jednak jak dla mnie nie do końca udany. Choć w książce wiele się działo, autorka nie dała nam chwili na nudę, a samo pióro Marty Zbirowskiej jest bardzo lekkie, to irytowało mnie zachowanie Matteo i sama stylistyka oraz brak dopracowania tej historii. Gdyby nie to, uważam, że to mogłabym być nawet ciekawa propozycja na bardzo lekką letnią lekturę. Mam jednak nadzieję, że autorce uda się dopracować warsztat literacki, a jej kolejne powieści będą już zdecydowanie lepsze.

Ocena:   ✰✰✰ (3/10)

Za możliwość przeczytania tej powieści dziękuję Wydawnictwu NieZwykłe.



3 komentarze:

  1. Raczej zrezygnuję z tej powieści skoro jest słaba choć okładka kusi bardzo.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie planuję czytać tej książki.

    OdpowiedzUsuń

Witam Cię kochany czytelniku. Bardzo się cieszę, że trafiłeś na mojego bloga. Będzie mi bardzo miło jeśli pozostawisz po sobie ślad w postaci komentarza.

Pozdrawiam
Katarzyna ♥

Copyright © 2014 Mój Świat Literatury , Blogger
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...