K.A. Linde - ,,Dziewczyna mojego brata" (recenzja)

Gdy zobaczyłam, jaki tytuł ma powieść K.A. Linde, w głowie już układałam sobie mały plan. Ona jest dziewczyną jakiegoś chłopaka, z kolei brat tego chłopaka zakochuje się w niej, a głównym dylematem książki jest wybór dziewczyny, którego z braci wybrać. Okazało się, że moje snucie planów na nic się zdało, ponieważ autorka całkowicie inaczej poprowadziła fabułę, a tytuł chyba w moim mniemaniu miał na celu nakłonienie czytelnika do przeczytania tejże książki. Tak stało się w moim przypadku, ale czy było warto ? Zapraszam Was na recenzję pierwszego tomu serii Mister Wright.



Dziewczyna mojego brata
K.A. Linde

Cykl: Mister Wright (tom 1)
Wydawnictwo: Burda Książki
Data wydania: 27 września 2017
Emery pisze doktorat z historii, jest od trzech lat w związku ze swoim profesorem i opiekunem naukowym jej doktoratu, ale gdy przyłapuje go na zdradzie z jego studentką, zrywa z nim i wraca do swojego rodzinnego miasta. Okazuje się, że niedługo siostra jej chłopaka z liceum wychodzi za mąż. Przyjaciółka Emery zabiera ją ze sobą na uroczystość. Tam wpada w oko Jensenowi Wrightowi - biznesmenowi oraz ... bratu jej chłopaka z liceum. Co się stanie, gdy pomiędzy nimi wybuchnie namiętność ? A może przeszłość okaże się zbyt wielką przeszkodą na drodze do ich szczęścia ?

K.A. Linde to nowa gwiazda wśród autorek poruszających powieści obyczajowych. Jest zapalnoną czytelniczką i amatorką okazyjnych zakupów. Mieszka w Chapel Hill w Karolinie Północnej, z mężem i dwoma cudownymi psami.

Gdy zobaczyłam tę książkę, nie mogłam się jej oprzeć. I tytuł i okładka bardzo mi się spodobały. Zresztą właściwie nawet mniej więcej w głowie zaczęłam układać sobie plan jej fabuły. Od jakiegoś czasu co tydzień oglądam serial, w którym dziewczyna chodzi z jednym bratem, a zakochuje się nieoczekiwanie w drugim i musi podjąć decyzję z którym chce być i pomyślałam, że w książce Linde będzie podobnie. I ku mojemu zdziwieniu bardzo się pomyliłam.

Tytułową ,,Dziewczyną mojego brata" jest Emery, która powraca do rodzinnego miasta. Prawie dziesięć lat temu rozstała się z Landonem Wrightem, a teraz wpada w oko jego bratu - Jensenowi. Ale na ich drodze stoi zbyt wiele przeszkód. I chyba na tych przeszkodach miała opierać się ta książka. A opierała się na ... ? I właśnie niestety muszę napisać, że nie opierała się na niczym. Na każdym kroku tylko jakieś niedomówienie, niepotrzebne żale, bohaterowie schodzili się, odchodzili od siebie z błahych powodów. Po prostu jak dla mnie wszystko było zbyt naciągane, a postępowanie bohaterów nie miało żadnego usprawiedliwienia. A jeżeli w książce tak się dzieje, to jest źle i słabo.

Gdy kończyłam tę książkę, na myśl nasuwało mi się tylko jedno pytanie : ,,Dlaczego ja w ogóle się za nią zabrałam ?" Chyba rzeczywiście skusił mnie tytuł i piękna okładka. W polskim wydaniu wygląda na okładkę bardziej dobrej obyczajówki. W oryginalnej wersji wygląda całkowicie inaczej i jest to taka typowa okładka erotyka. Książkę czytało mi się bardzo dobrze, co jest zasługą lekkiego pióra pani Linde, ale pod koniec zaczęła mnie naprawdę bardzo nudzić. Co prawda na koniec akcja przyśpieszyła, wyjaśniło się wiele, ale nie usatysfakcjonowało to mnie. Zbyt dużo dla mnie tych zwrotów akcji i jeśli byłyby one chociaż po części sensowne, to wszystko byłoby OK., ale niektóre w ogóle nie miały dla mnie sensu. A wiecie co wkurzało mnie najbardziej ? I Emery i Jensen byli osobami po przejściach, nieudanych związkach, zdradzeni przez swoich partnerów, a oni zachowywali się, jakby w ogóle ich to nie obeszło.

Książka miała potencjał: fajny pomysł na fabułę, bohaterowie po przejściach - naprawdę dało się z tego wyciągnąć o wiele więcej. W rezultacie otrzymujemy książkę niedopracowaną, z bohaterami infantylnymi, którzy niekiedy zachowują się jakby byli nastolatkami, i nie wiedzą czego w życiu chcą. Autorka może jakoś chciała ubarwić tą historię, ale chyba nie wiedziała jak się do tego zabrać. A skutkiem tego jest historia z potencjałem, która niezbyt się udała.

,,Dziewczyna mojego brata" miała być książką, od której nie będę chciała się oderwać. Co prawda pióro pani Linde jest bardzo lekkie i historię z pewnością szybko się czyta, ale to chyba jej jedyny atut. Bohaterowie, których wykreowała pani Linde z pewnością mieli bardzo wielki potencjał, ale sposób poprowadzenia fabuły sprawił, że w książce wiało nudą. Jeśli ktoś szuka lekkiej książki przy której chce się troszkę odprężyć, to myślę, że to może być dobra pozycja. Trzeba tylko uważać, by nie nabawić się później bólu głowy. Myślę, że kiedyś dam szansę pani Linde, ale z pewnością jeszcze nie teraz.


 Ocena :   ✰✰✰✰ (4/10)

13 komentarzy:

  1. Super recenzja, faktycznie-fabuła ma potencjał. Nie miałam jeszcze okazji czytać książki więc nie wypowiem się na temat faktyczny książki, ale coś mi mówi że szczerze recenzujesz :)
    W wolnej chwili wpadnij do mnie: https://goldgri.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za pochwałę :) Z chęcią będę zaglądała na Twojego bloga ;)
      Pozdrawiam

      Usuń
  2. Przykro mi bardzo bardzo, że książka Cię zawiodła . W takim razie ja ,ufając Twojej recenzji, nie będę po nią ściągać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zobaczymy jak jest z pozostałymi książkami z tej serii, ale jeszcze nie teraz :)
      Pozdrawiam

      Usuń
  3. Czasem pomysł na książkę nijak się ma do napisanej fabuły ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ojć, chyba tym razem odpuszcze, chociaż nie powiem, bo mnie też ta okładka i pomysł na fabułę zaciekawił. Szkoda tylko, że zamiast bomby mamy niewypał.

    Pozdrawiam
    http://zksiazkanakanapie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Czasem nie wystarczy, żeby książkę się szybko czytało. Wymaga się od niej więcej. Szkoda, że nie jesteś jej treścią usatysfakcjonowana.

    OdpowiedzUsuń
  6. No właśnie fabuła wydaje się być ciekawa, więc szkoda, że książka Ci się nie spodobała. Może kiedyś dam jej szansę, ale to dopiero za jakiś czas. ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. O kurcze. A ja od jakiegoś czasu noszę się z zamiarem kupna tej książki, bo czytałam dobre opinie, a teraz trochę zgłupiałam. Tak jak pisałaś, też myślałam, że to bardziej obyczajówka, a tu taki psikus. Więc w sumie chyba jeszcze się zastanowię, czy będę chciała ją przeczytać :)
    http://whothatgirl.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. Sporo osób zachwalało tą książkę, a tutaj proszę... Jeszcze chwilę się wstrzymam

    OdpowiedzUsuń
  9. Tematyka nie dla mnie. A jeśli jeszcze bohaterowie nie zachwycają, nie mam po co czytać.

    OdpowiedzUsuń
  10. Niesamowicie mnie zachęciłaś, choć nigdy wcześniej nie oglądałam się za książkami tego typu :)
    Podobają mi się Twoje recenzje, masz lekkie pióro :)

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  11. Chyba nie ma innego wyjścia jak samemu przeczytać i zobaczyć jakie wrażenia książka wywoła u mnie...

    OdpowiedzUsuń

Witam Cię kochany czytelniku. Bardzo się cieszę, że trafiłeś na mojego bloga. Będzie mi bardzo miło jeśli pozostawisz po sobie ślad w postaci komentarza.

Pozdrawiam
Katarzyna ♥

Copyright © 2014 Mój Świat Literatury , Blogger
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...