Ludka Skrzydlewska - ,,Sentymentalna bzdura" (recenzja przedpremierowa)
12.2.20
5
Ślub siostry, fałszywy narzeczony i ... góra tajemnic. Zapraszam na recenzję powieści ,,Sentymentalna bzdura".
Veronica po pięciu latach musi przyjechać do rodzinnego miasteczka na ślub swojej siostry. Nie chce jechać na rodzinne wydarzenie sama po tym, co wydarzyło się w przeszłości. Postanawia więc znaleźć fałszywego narzeczonego, którym zostaje Henry - brat jej współlokatora. Dziewczyna jest przekonana, że jest gejem. Okazuje się, że prawda jest zupełnie inna, a Henrym kierują konkretne pobudki. Co wydarzy się na ślubie siostry Veronicy ? Czy farsa zostanie odkryta przez rodzinę dziewczyny ?
Ludka Skrzydlewska to z wykształcenia anglistka, absolwentka Uniwersytetu Śląskiego, z zawodu kierowniczka w pewnej międzynarodowej korporacji, z zamiłowania autorka romansów z wątkami kryminalnymi i sensacyjnymi. Pisze praktycznie od dziecka, od kilku lat dzieląc się swoimi tekstami w Internecie. ,,Sentymentalna bzdura" jest jej pierwszą powieścią wydaną drukiem.
Historia z Wattpada z magnetyczną liczbą ponad miliona odsłon. Tak, to kolejny romans, kolejne opowiadanie z Wattpada, które doczekało się papierowego wydania. Kolejna wydawałoby się prosta historia, która nie wiem ile już razy była odświeżana. A na dodatek intrygujący tytuł ... Ona nie ma faceta, a właśnie zbliża się ślub siostry, więc postanawia oszukać wszystkich i przyjechać z ,,fałszywym narzeczonym". Chwytliwe, proste, wiadomo jak się potoczy. A jednak Ludka Skrzydlewska sprawiła, że ciężko mi się było od tej książki oderwać. Idealne guilty pleasure ? - powiecie . Nie do końca. Powód jest inny - autorka idealnie czaruje słowem i z wyczuciem funduje nam tytułową "sentymentalną bzdurę". Bez mrugnięcia okiem wmawia nam, że to kolejna idealna historia, w jaką chciałabym wierzyć. A najciekawsze jest to, że ja jej po prostu wierzę. Zostałam całkowicie kupiona tuż przed samymi Walentynkami.
Veronica to dziewczyna z niewielkiego miasteczka, która już od pięciu lat mieszka w Londynie. Nie chce wracać w rodzinne strony, ale jeden telefon zmienia jej plany. Niespodziewanie okazuje się, że jej siostra bierze ślub. Jednak najgorsze jest to, że dziewczyna ma poważny kłopot - brak narzeczonego, który skutecznie mógłby odstraszyć Cartera - faceta, którego Veronica chce unikać za wszelką cenę. Z pomocą przychodzi jej brat jej współlokatora - Henry. Tyle tylko, że Veronica wcale go nie zna, a on nie jest do końca tym, za kogo podał go jej współlokator.
Veronica i Henry to bohaterowie, których bardzo polubiłam. Veronica to dziewczyna, która od pięciu lat niemalże ukrywa się przed swoją rodziną. Nie chce wracać do bolesnej przeszłości, rozpamiętywać jej. Nie ukończyła studiów, traci pracę. A na dodatek dowiaduje się w ostatniej chwili o ślubie siostry. Wszystko zwala się jej na głowę w jednej chwili. Veronica tak naprawdę mimo, że jest wycofana, wydaje się nieczuła, beztroska, w rzeczywistości jest osobą, dla której rodzina jest bardzo ważna i boli ją to, jak jest przez nich postrzegana. Na dodatek ćwiczyła krav magę, więc wydaje się, że jest twarda. Jednak nic bardziej mylnego, bo w środku jest potulną dziewczyną, która została po prostu w przeszłości skrzywdzona. I choć stara się otaczać skorupą, w której się kryje, to Henry to zauważa. Nie zostawia jej, stara się jej pomagać, mimo, że Vee trzyma go na dystans, chwilami go odpycha od siebie. Mimo wszystko Henry jest wyrozumiały, stara się ją pocieszać, wydobywać prawdziwą Veronicę z tej skorupy w której się skryła, ale w nienachalny sposób, ale poprzez czyny, które sprawiają, że Vee zaczyna mu ufać, wierzyć. No i przede wszystkim jest romantykiem, co nie jest zbyt często spotykane w romansach. To bardzo mi się podobało. Wydawałoby się, że ci bohaterowie są jak ogień i woda, ale idealnie się uzupełniają, nawet nie zauważa się dzielącej ich różnicy wieku. Myślę, że można by było spotkać takich bohaterów w rzeczywistości i to kolejny plus. W tle mamy też rodzinę Vee, czyli jej siostrę, rodziców, a także natrętnego Cartera i jego brata (który jest mężem siostry Veronicy). Oni idealnie uzupełniają całą książkę, dzięki czemu nie nudzimy się.
Skrzydlewska operuje naprawdę lekkim językiem, a samą książkę czyta się szybko, choć ma ponad 550 stron, a litery nie są duże, ale cieszę się, że cała ta historia jest w jednej części, bo nie wytrzymałabym czekania na drugą część. Ogółem muszę przyznać, że ta powieść z pewnością krótka nie jest, ale to cieszy, tym bardziej, że ja naprawdę nie chciałam się rozstawać z tą historią. Autorka dokładnie wszystko opisuje, a w samej książce naprawdę dużo się dzieje, dzięki czemu nie ma miejsca na nudę. Miałam wrażenie, że wszystko od początku do końca było przemyślane (choć książka była publikowana "w odcinkach" na Wattpadzie). Również pomiędzy bohaterami da się wyczuć chemię. Vee i Henry idealnie do siebie pasują, a ich utarczki słowne, a także wybuchy Veronicy czytałam z niemałą ciekawością i uśmiechem na ustach. Co ciekawe w książce nie zabrakło też trudnych tematów, jak przemoc domowa, gwałt. Być może gdzieś niektórzy podniosą zarzut, że czas akcji książki tak naprawdę jest krótki, a sama historia zbyt ,,niemożliwa" do tego, by mogła wydarzyć się naprawdę, że to zbyt krótko. Ja sama o tym zapomniałam podczas czytania powieści ciesząc się lekturą, więc jest to tak naprawdę niezauważalne, a autorka opisywaniem detalów, mnogością wydarzeń w książce nieco to tuszuje, więc wcale tego się nie zauważa.
,,Sentymentalna bzdura" to powieść od której nie chciałam się odrywać. Ludka Skrzydlewska oczarowała mnie językiem, jakim się posługiwała i bohaterami, którym kibicowałam. Cóż mogę więcej napisać: To idealna powieść na Walentynki ! Zaręczam, że nie będziecie się przy niej nudzić, a perypetie Veronicy i Henry'ego z pewnością zapadną Wam w pamięci. Wbrew pozorom, ta książka ma coś w sobie i naprawdę się cieszę, że mogłam ją przeczytać. Jeśli szukacie jakiegoś ciekawego romansu, to polecam Wam tę historię. Mi nie pozostaje nic innego, jak czekać na kolejne powieści tej autorki.
,,Sentymentalna bzdura" Ludka Skrzydlewska
Wydawnictwo: Editio Red
Data wydania: 12 luty 2020
|
Ludka Skrzydlewska to z wykształcenia anglistka, absolwentka Uniwersytetu Śląskiego, z zawodu kierowniczka w pewnej międzynarodowej korporacji, z zamiłowania autorka romansów z wątkami kryminalnymi i sensacyjnymi. Pisze praktycznie od dziecka, od kilku lat dzieląc się swoimi tekstami w Internecie. ,,Sentymentalna bzdura" jest jej pierwszą powieścią wydaną drukiem.
Historia z Wattpada z magnetyczną liczbą ponad miliona odsłon. Tak, to kolejny romans, kolejne opowiadanie z Wattpada, które doczekało się papierowego wydania. Kolejna wydawałoby się prosta historia, która nie wiem ile już razy była odświeżana. A na dodatek intrygujący tytuł ... Ona nie ma faceta, a właśnie zbliża się ślub siostry, więc postanawia oszukać wszystkich i przyjechać z ,,fałszywym narzeczonym". Chwytliwe, proste, wiadomo jak się potoczy. A jednak Ludka Skrzydlewska sprawiła, że ciężko mi się było od tej książki oderwać. Idealne guilty pleasure ? - powiecie . Nie do końca. Powód jest inny - autorka idealnie czaruje słowem i z wyczuciem funduje nam tytułową "sentymentalną bzdurę". Bez mrugnięcia okiem wmawia nam, że to kolejna idealna historia, w jaką chciałabym wierzyć. A najciekawsze jest to, że ja jej po prostu wierzę. Zostałam całkowicie kupiona tuż przed samymi Walentynkami.
Veronica to dziewczyna z niewielkiego miasteczka, która już od pięciu lat mieszka w Londynie. Nie chce wracać w rodzinne strony, ale jeden telefon zmienia jej plany. Niespodziewanie okazuje się, że jej siostra bierze ślub. Jednak najgorsze jest to, że dziewczyna ma poważny kłopot - brak narzeczonego, który skutecznie mógłby odstraszyć Cartera - faceta, którego Veronica chce unikać za wszelką cenę. Z pomocą przychodzi jej brat jej współlokatora - Henry. Tyle tylko, że Veronica wcale go nie zna, a on nie jest do końca tym, za kogo podał go jej współlokator.
Veronica i Henry to bohaterowie, których bardzo polubiłam. Veronica to dziewczyna, która od pięciu lat niemalże ukrywa się przed swoją rodziną. Nie chce wracać do bolesnej przeszłości, rozpamiętywać jej. Nie ukończyła studiów, traci pracę. A na dodatek dowiaduje się w ostatniej chwili o ślubie siostry. Wszystko zwala się jej na głowę w jednej chwili. Veronica tak naprawdę mimo, że jest wycofana, wydaje się nieczuła, beztroska, w rzeczywistości jest osobą, dla której rodzina jest bardzo ważna i boli ją to, jak jest przez nich postrzegana. Na dodatek ćwiczyła krav magę, więc wydaje się, że jest twarda. Jednak nic bardziej mylnego, bo w środku jest potulną dziewczyną, która została po prostu w przeszłości skrzywdzona. I choć stara się otaczać skorupą, w której się kryje, to Henry to zauważa. Nie zostawia jej, stara się jej pomagać, mimo, że Vee trzyma go na dystans, chwilami go odpycha od siebie. Mimo wszystko Henry jest wyrozumiały, stara się ją pocieszać, wydobywać prawdziwą Veronicę z tej skorupy w której się skryła, ale w nienachalny sposób, ale poprzez czyny, które sprawiają, że Vee zaczyna mu ufać, wierzyć. No i przede wszystkim jest romantykiem, co nie jest zbyt często spotykane w romansach. To bardzo mi się podobało. Wydawałoby się, że ci bohaterowie są jak ogień i woda, ale idealnie się uzupełniają, nawet nie zauważa się dzielącej ich różnicy wieku. Myślę, że można by było spotkać takich bohaterów w rzeczywistości i to kolejny plus. W tle mamy też rodzinę Vee, czyli jej siostrę, rodziców, a także natrętnego Cartera i jego brata (który jest mężem siostry Veronicy). Oni idealnie uzupełniają całą książkę, dzięki czemu nie nudzimy się.
Skrzydlewska operuje naprawdę lekkim językiem, a samą książkę czyta się szybko, choć ma ponad 550 stron, a litery nie są duże, ale cieszę się, że cała ta historia jest w jednej części, bo nie wytrzymałabym czekania na drugą część. Ogółem muszę przyznać, że ta powieść z pewnością krótka nie jest, ale to cieszy, tym bardziej, że ja naprawdę nie chciałam się rozstawać z tą historią. Autorka dokładnie wszystko opisuje, a w samej książce naprawdę dużo się dzieje, dzięki czemu nie ma miejsca na nudę. Miałam wrażenie, że wszystko od początku do końca było przemyślane (choć książka była publikowana "w odcinkach" na Wattpadzie). Również pomiędzy bohaterami da się wyczuć chemię. Vee i Henry idealnie do siebie pasują, a ich utarczki słowne, a także wybuchy Veronicy czytałam z niemałą ciekawością i uśmiechem na ustach. Co ciekawe w książce nie zabrakło też trudnych tematów, jak przemoc domowa, gwałt. Być może gdzieś niektórzy podniosą zarzut, że czas akcji książki tak naprawdę jest krótki, a sama historia zbyt ,,niemożliwa" do tego, by mogła wydarzyć się naprawdę, że to zbyt krótko. Ja sama o tym zapomniałam podczas czytania powieści ciesząc się lekturą, więc jest to tak naprawdę niezauważalne, a autorka opisywaniem detalów, mnogością wydarzeń w książce nieco to tuszuje, więc wcale tego się nie zauważa.
,,Sentymentalna bzdura" to powieść od której nie chciałam się odrywać. Ludka Skrzydlewska oczarowała mnie językiem, jakim się posługiwała i bohaterami, którym kibicowałam. Cóż mogę więcej napisać: To idealna powieść na Walentynki ! Zaręczam, że nie będziecie się przy niej nudzić, a perypetie Veronicy i Henry'ego z pewnością zapadną Wam w pamięci. Wbrew pozorom, ta książka ma coś w sobie i naprawdę się cieszę, że mogłam ją przeczytać. Jeśli szukacie jakiegoś ciekawego romansu, to polecam Wam tę historię. Mi nie pozostaje nic innego, jak czekać na kolejne powieści tej autorki.
Ocena : ✰✰✰✰✰✰✰✰✰ (9/10)
Za możliwość przedpremierowego przeczytania tej powieści dziękuję Wydawnictwu Editio Red. |
Do tej pory, nie wiedziałam do końca, czy chce się siegnąć po tę książkę Po przeczytaniu Twojej recenzji wiem, że na pewno to zrobię. 😊
OdpowiedzUsuńMoże przeczytam:)
OdpowiedzUsuńMam już i nie mogę się doczekać, kiedy zacznę czytać :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Pola
www.czytamytu.blogspot.com
Brzmi bardzo ciekawie. Przeczytam :)
OdpowiedzUsuńBardzo popularny schemat, zarówno w książkach, jak i filmach...
OdpowiedzUsuń