Kennedy Fox - ,,Tylko nie on" (recenzja)

Od nienawiści do miłości? Zapraszam Was na recenzję powieści ,,Tylko nie on" pisarskiego duetu ukrywającego się pod pseudonimem Kennedy Fox.

Tylko nie on

,,Tylko nie on"
Kennedy Fox

Cykl: Love is isolation (tom 1)
Wydawnictwo: MUZA
Data wydania: 18 sieprnia 2021
Tłumaczenie: Karolina Stańczyk
Gdy wybucha pandemia, dwudziestodwuletnia Cameron postanawia zaszyć się na czas lockdownu w rodzinnej górskiej willi. Okazuje się jednak, że takie same plany ma również Elijah - mężczyzna, którego nie znosi. Czy obojgu uda się porozumieć i razem przetrwać czas lockdownu?

Kennedy Fox to pseudonim, pod którym tworzą autorki romansów - Brooke Cumberland i Lyra Parish. W 2016 roku postanowiły rozpocząć współpracę, pisząc historie, które przyprawiają czytelniczki o rumieńce i szybsze bicie serca.

Pandemia koronawirusa zaskoczyła nas w 2020 roku i ma wpływ na cały świat. Prawie półtora roku temu nie wiedzieliśmy, z czym się tak naprawdę wiązała, a w wielu krajach zapanował chaos. Brakowało podstawowego wyposażenia służby zdrowia, a koronawirus nadal znajduje się w fazie badań. Nie dziwi więc, że pandemia ma też wpływ na literaturę. Choć dotychczas nie spotkałam się z żadną powieścią, w której motyw pandemii byłby aż tak bardzo uwypuklony, to w końcu w moje ręce trafiła powieść amerykańskiego duetu ukrywającego się pod pseudonimem Kennedy Fox. Opis na okładce, co prawda, brzmi miejscami jak skrót opowieści sci-fi, ale nie da się ukryć, że to tak naprawdę teraz nasza codzienność. Pytanie, czy chcemy wracać do wydarzeń sprzed roku? W moim przypadku raczej polemizowałabym.

Dwudziestodwuletnia Cameron, która jest dziedziczką imperium modowego na czas lockdownu, postanawia zamieszkać w rodzinnej górskiej posiadłości. Nie wie, że wraz z nią zamieszka w niej Elijah, w którym podkochiwała się jako dziecko, a z czasem znienawidziła. Teraz gdy mają razem zamieszkać, pokusa sprzed lat może okazać się jeszcze silniejsza niż dotychczas.

Klasy społeczne, bogactwo, bieda i uczucia już nie raz przeplatały się w wielu romansach. Dlatego, gdy tylko przeczytałam opis tej powieści, pomyślałam, że może być intrygująco. Zwłaszcza gdy główni bohaterowie się nie znoszą i zostają niemalże odcięci od świata na dłuższy czas. Cameron to dwudziestodwulatka, która właśnie kończy studia, ale wiele jej uczelnianych planów może pokrzyżować nowa sytuacja na świecie, a dokładniej pandemia. Teraz pozostaje jej zdalna nauka online i postanawia spędzić czas lockdownu w górskiej willi, która należy do jej rodziny. Problem jednak w tym, że w tym samym czasie na ten sam pomysł wpada też Eliajah, którego ona nie znosi od dłuższego czasu. Cameron to bohaterka, która mnie nie kupiła. Dziedziczka modowego imperium, choć jest bardzo ambitna, doskonale się uczy, to kompletnie nie odnajduje się w codzienności. Ktoś mógłby powiedzieć, że to normalne dla ,,bogaczy", ale zachowanie Cameron bardzo mnie denerwowało. Próbowała robić jakieś podchody do Elijah, a po chwili już sama nie wiedziała, czego chce; czasami naprawdę działała mi na nerwy. Miałam wrażenie, że nawet na uczelni chce być najlepsza, ale tylko dlatego, by utrzeć komuś nosa, nie dla samej siebie. Natomiast Elijah to chłopak z niemalże anielską cierpliwością. Mógłby wykorzystać tyle sytuacji, w których Cameron mu się odrzucała, a jednak się opanowywał. Poza tym jest dobrym kucharzem, ma pojęcie o życiu, radzi sobie w życiu, choć miejscami miałam wrażenie, że nadal gdzieś przebija się u niego ta beztroskość. Nie podobał mi się za to w nim sposób odzywania się do Cameron - te jego słówka, typu ,,mała", ciągle żarty wywoływały we mnie niesmak. Wiem, że być może chciał działać Cameron na nerwy, ale zupełnie tego się nie czuje, gdy wypowiada te swoje ,,odzywki". Na pewno chemia pomiędzy bohaterami jest, ale niknie pod naporem nicości wydarzeń. Autorki wplątują tu także bohaterów pobocznych, tak jak brata Cameron i jej przyjaciółkę, których historię poznamy zapewne w kolejnej części tej serii.

Nie będę ukrywać, że opis na okładce w pierwszej chwili wywołał we mnie doprawdy dziwne uczucie. Jest on tak podszyty lękiem, że praktycznie zniechęca do lektury. Mimo wszystko nie da się ukryć, że choć relacja głównych bohaterów rozwija się całkiem poprawnie, to po pewnym czasie byłam nią już znużona. A gdy dodać do tego nieustanne, co kilka kartek niepokoje bohaterów wywołane sytuacją na świecie, wywołuje to w pewnych momentach uczucie odrzucenia. Sam pomysł na to, by wplątać aktualną sytuację na świcie do powieści, a właściwie nowej serii tych autorek jest moim zdaniem bardzo dobry, bo w końcu w takiej codzienności żyjemy, więc czemu nie przenieść jej na papier, ale tutaj autorki za bardzo podążyły tym tropem. Czasami miałam już przesyt tego, że jakiś bohater wspomina o sytuacji na świcie. Wracając jednak do relacji między głównymi bohaterami, na pewno na uwagę zasługuje to, że autorkom udało się dobrze wykreować chemię między głównymi bohaterami. Jednak gdyby działo się tu więcej, wtedy sama książka i relacja bohaterów byłaby o wiele lepsza. A tak niestety, dostaliśmy to, co dostaliśmy. To, jak akcja dosłownie wlecze się w tej książce, doprowadzało mnie do szału. Miałam wrażenie, że bohaterowie bawią się w kotka i myszkę, nie wiedzą, co mają zrobić z sytuacją, w której się znaleźli, robią do siebie podchody, a później się wycofują. I to nie tak, że ja nie rozumiem idei autorek - zabawa w kotka i myszkę zawsze jest pociągająca w każdym romansie i wprowadza taki element zaciekawienia, ale tu tylko sprawia, że czytelnik jeszcze bardziej się frustruje. Nie ma w tej książce czegoś ożywczego, czegoś nowego, czegoś, dla czego mogłabym kiedyś do niej wrócić. Przeczytałam tę książkę i tyle. Być może to wina tego, że akcja dzieje się tylko w jednym miejscu i główni bohaterowie są ze sobą zamknięci, ale co najmniej na palcach jednej ręki mogę wymienić pozycje, gdzie akcja również dzieje się w jednym pomieszczeniu, ale pomiędzy bohaterami aż kipi od emocji i dzieje się naprawdę wiele. Sam styl pisania autorek również nie przypadł mi do gustu. W serii o braciach Bishop jest on lekki, natomiast tutaj wydaje się być wymuszony, jakby autorki chciały nieco go uelastycznić. Wiem jednak, że znajdą się tacy czytelnicy, dla których będzie on naprawdę przystępny. 

,,Tylko nie on" to historia, która niemalże mnie zanudziła. Brakowało mi w niej akcji, emocji i przemyślanej fabuły. Autorki miały naprawdę dobry pomysł, który mogły obrócić w naprawdę dobry romans, a w zamian zaoferowały nam historię, która wcale mnie do siebie nie przekonuje. Główni bohaterowie cały czas bawią się ze sobą w kotka i myszkę i tak naprawdę sami nie wiedzą, czego chcą. Opis i okładka również nie pomaga tej powieści, a gdy dodamy do tego raczej średni styl pisania autorek, otrzymamy powieść, której niestety nie mogę Wam polecić. Męczyłam się z tą książką niemal tydzień i jestem nią bardzo rozczarowana. Liczyłam zdecydowanie na więcej.

Ocena:   ✰✰✰ (3/10)

Za możliwość przeczytania tej powieści dziękuję Wydawnictwu MUZA.

5 komentarzy:

  1. Szkoda, że książka tak słabo wypadła. Nie planowałam jej czytać.

    OdpowiedzUsuń
  2. To druga recenzja tej książki, którą dzisiaj czytam, i zdziwiła mnie słaba ocena. Ogólnie raczej i tak nie planowałam czytać, bo po prostu nie przepadam za romansami.

    OdpowiedzUsuń
  3. Pan z okładki to chyba jakiś osiedlowy monitoring, choć częściej spotykany jest w formie starszych pań :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiśnia, miło, że wpadłaś jak zawsze z dawką dobrego humoru. Choć ta okładka rzeczywiście, nie do końca ciekawa.
      Z cieplutkimi pozdrowieniami
      Kasia

      Usuń
  4. Nie wybiorę tej książki , Dziękuję za opinię.

    OdpowiedzUsuń

Witam Cię kochany czytelniku. Bardzo się cieszę, że trafiłeś na mojego bloga. Będzie mi bardzo miło jeśli pozostawisz po sobie ślad w postaci komentarza.

Pozdrawiam
Katarzyna ♥

Copyright © 2014 Mój Świat Literatury , Blogger
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...