Heather Morris - ,,Tatuażysta z Auschwitz" (recenzja)
13.10.18
24
6 gwiazdek
,
czytam
,
Heather Morris
,
książka
,
Morris
,
powieść
,
powieść historyczna
,
powieść wojenna
,
Tatuażysta z Auschwitz
,
Wydawnictwo Marginesy
Obozy koncentracyjne i okrucieństwo, jakie się w nich odbywało są nie do opisania. Nawet teraz po tylu latach od tych zbrodni ludziom ciężko o tym mówić, a historycy próbują odpowiedzieć na pytanie dlaczego do tego doszło. ,,Tatuażysta z Auschwitz" to historia więźnia obozu Auschwitz, ale czy dobrze napisana ?
Lale Sokołow trafia do obozu w Auschwitz w 1942 roku i jest jednym z pierwszych więźniów, których tam przywieziono. Dzięki pewnemu więźniowi dostaje tam pracę tatuażysty, którego zadaniem jest tatuowanie numerów obozowych więźniom, którzy przybywają do obozu. Gdy pewnego dnia w kolejce zauważa przestraszoną dziewczynę - Gitę - od razu się w niej zakochuje i przysięga sobie, że przetrwa wszystko, by być razem z nią. Czy uczucie Lale i Gity przetrwa nazistowskie piekło ?
Heather Morris pochodzi z Nowej Zelandii, a obecnie mieszka w Australii. Pracując w szpitalu państwowym w Melbourne przez kilka lat czytała i pisała scenariusze. W 2003 roku Heather spotkała starszego pana - Lale Sokołowa - który postanowił opowiedzieć jej swoją historię. Powieść oparta na losach Lalego stała się bestsellerem we wszystkich krajach, w których się ukazała.
Dotąd nie miałam jeszcze okazji recenzować na moim blogu powieści, która rozgrywa się w obozie zagłady, ale muszę Wam przyznać, że przyczyną jest to, że takie książki po prostu bardzo rzadko czytam., jednak gdy co jakiś czas przeglądam TOP100 Empik'a i za każdym razem widziałam ,,Tatuażystę z Auschwitz" w tym zestawieniu na pierwszej stronie, postanowiłam sprawdzić w czym tkwi fenomen tej powieści. I myślę, że znalazłam odpowiedź na to pytanie. Historia Lalego jest niesamowita, widać w niej wiele bólu i to chyba właśnie dla samej historii czytelnicy wybierają tę książkę a nie ze względu na styl pisania autorki.
Historia Lalego wydaje się nam Polakom bliska. W końcu w Australii czy w innym kraju gdzie ukazała się powieść ludzie nie mają takiego wyobrażenia o obozach zagłady jak Polacy. Oczywistym również było ukazanie się tej powieści w naszym kraju właśnie z tego wyżej wymienionego powodu. ,,Tatuażysta z Auschwitz" to historia Słowaka - Lalego Sokołowa, który jako jeden z pierwszych więźniów przyjeżdża do obozu w Auschwitz. Już podczas przejazdu bydlęcym wagonem mężczyzna postanowił wyjść żywy z tamtego miejsca do którego go wiozą i wiedział, że droga do tego będzie bardzo długa. Cały dobytek zostawił przy bramie obozowej. Od teraz każdy więzień traktowany był tak samo. Jedynie dzięki przypadkowi i szczęściu Lale dostaje pracę jako tatuażysta. To on naznacza ludzi. To on nieświadomie niekiedy wyrytym numerem wydaje wyrok na więźnia. Gdy pewnego razu spotka nieśmiałą Gitę jego życie na zawsze się odmienia, a on sam postanawia ocalić ją i siebie z nazistowskiego piekła.
Pamiętam jak kiedyś byłam na Majdanku. Co prawda nie był to Auschwitz, ale zasada wszystkich obozów zagłady była taka sama : Zgładzić jak najwięcej osób. Pamiętam ekspozycję w jednym z pomieszczeń- komorze gazowej - na której były wystawione puszki z Cyklonem B i cały pokój miał niebieskie ściany. Ludziom idącym na śmierć wmawiano, że idą na zbiorową kąpiel, a później bestialsko zabijano. Jest również taka scena w Oscarowym filmie ,,Syn Szawła", która właściwie otwiera cały film. Nie zabrakło również takiej sceny w ,,Tatuażyście z Auschwitz" Morris. Stos powykrzywianych ciał i główny bohater, który ma odczytać jedną z zamazanych cyfr na ciele zabitego człowieka. Chyba właśnie ta scena dała mi najwięcej do myślenia. Cóż, jak wiemy głównemu bohaterowi udało się mieć swego rodzaju szczęśliwe zakończenie, o ile tak można to nazwać, natomiast ilu jest więźniów, którzy nie mieli tyle szczęścia ? Tego do teraz nie wiemy. Historia Lalego jest jednak o tyle optymistyczna, że czytelnik właściwie od początku wie, że głównemu bohaterowi uda się przeżyć to piekło, a na dodatek spędzi życie ze swoją ukochaną. Ale co z tymi, którym to się nie udało ?
Mam wrażenie, że główny bohater próbuje się troszkę wybielić, ale w żadnym wypadku nie oceniam go negatywnie. Wiadomo, wojna to okrutny czas, a ludzie za wszelką cenę chcą przeżyć. I tutaj rozumiem głównego bohatera, jednak z drugiej strony niejako współpracował w małym stopniu z tymi, którzy zgotowali im takie piekło. I tutaj pojawia się skłócenie, tzn. z jednej strony chcemy wierzyć w dobroć bohatera, współczuć mu i z jednej strony tak robimy, ale z drugiej coś nam nie za bardzo pasuje to, że mimo wszystko był tym tytułowym Tatuażystą i niejako pomagał tym, którzy zgotowali mu taki los. Lale to dobry człowiek, stara się pomagać jak może ale z drugiej strony czuć, że to co robi w obozie jest jakby sprzeczne z całym wydźwiękiem książki. Sama nie wiem co o tym myśleć, bo trudno teraz rozstrzygać, co by się zrobiło na jego miejscu, a czego nie, gdy żyjemy w takich czasach. A właściwie można powiedzieć, że nie mamy takiego prawa. Bo jak oceniać kogoś kto chciał przeżyć, jak oceniać ludzi w tamtych czasach ? Nie da się, a my jako ludzie żyjący w jakby nie było czasach pokoju nie mamy do tego żadnego prawa. Żadnego.
Co do samej historii, to już znacie moje zdanie. Ale co do sposobu narracji jeszcze nie. Niestety według mnie styl pisania Heather Morris jest po prostu słaby. Czułam się troszkę dziwnie czytając tę powieść, bo była napisana językiem bardzo prostym, takim jakim posługują się dzieci w podstawówce, by napisać jakieś opowiadanie. Co prawda, da się tę powieść jakoś czytać, ale mi to jakoś szło z oporem, a oprócz tego czułam, że niektóre rzeczy w tej powieści jakoś mi się nie kleiły,. Sama nie wiem, ale po prostu czułam podświadomie, że niekiedy coś mi nie pasowało i to psuło mi tak naprawdę całe czytanie tej lektury. Bardzo często Morris w książce posługuje się narracją typową dla reportażu, by niespodziewanie zmienić ją na narrację taką na swój sposób powieściową i na odwrót i to chyba jest najbardziej denerwujące w całej tej lekturze. Nie można się usystematyzować, bo co jakiś czas mamy próbę pisania z innej perspektywy i zaczynamy się gubić, na tyle, że czytanie nie sprawia nam przyjemności.
,,Tatuażysta z Auschwitz" to historia jednej z jakby nie patrzeć ofiar wojny, która uświadamia nam, że życie ludzi w tamtych czasach było niezwykle ciężkie. Dokonywanie codziennych wyborów, które mogły zaważyć nie tylko na życiu jednostki, ale całej społeczności było bardzo trudne. Historia Lalego Sokołowa uświadamia nam, że nie możemy osądzać ofiar wojny na lepszych i gorszych. Nie możemy mówić, że mogli postąpić inaczej. Nie mamy prawa osądzać ludzi tamtych czasów, którzy byli przetrzymywani w obozie zagłady, bo nie sądzę, by Lale, który był tatuażystą, kobiety, które pracowały w ,,Kanadzie", czy członkowie Sonderkomando, którzy nieustannie mieli do czynienia ze śmiercią (a na końcu najczęściej po kilku miesiącach byli zabijani) mogli wybierać w tamtych czasach. A jeśli mieli wybór, to była nim śmierć. Muszę przyznać, że tę powieść naprawdę bardzo trudno mi się recenzowało, ale też morał jaki z niej płynie jest bardzo głęboki: Nie oceniajmy pochopnie, bo sami tak naprawdę nie wiemy jak byśmy postąpili i oby nie dane było nam tego nigdy poznać.
Tatuażysta z Auschwitz Heather Morris
Tłumaczenie: Kaja Gucio
Wydawnictwo: Marginesy
Data wydania: 18 kwietnia 2018
|
Heather Morris pochodzi z Nowej Zelandii, a obecnie mieszka w Australii. Pracując w szpitalu państwowym w Melbourne przez kilka lat czytała i pisała scenariusze. W 2003 roku Heather spotkała starszego pana - Lale Sokołowa - który postanowił opowiedzieć jej swoją historię. Powieść oparta na losach Lalego stała się bestsellerem we wszystkich krajach, w których się ukazała.
Dotąd nie miałam jeszcze okazji recenzować na moim blogu powieści, która rozgrywa się w obozie zagłady, ale muszę Wam przyznać, że przyczyną jest to, że takie książki po prostu bardzo rzadko czytam., jednak gdy co jakiś czas przeglądam TOP100 Empik'a i za każdym razem widziałam ,,Tatuażystę z Auschwitz" w tym zestawieniu na pierwszej stronie, postanowiłam sprawdzić w czym tkwi fenomen tej powieści. I myślę, że znalazłam odpowiedź na to pytanie. Historia Lalego jest niesamowita, widać w niej wiele bólu i to chyba właśnie dla samej historii czytelnicy wybierają tę książkę a nie ze względu na styl pisania autorki.
Historia Lalego wydaje się nam Polakom bliska. W końcu w Australii czy w innym kraju gdzie ukazała się powieść ludzie nie mają takiego wyobrażenia o obozach zagłady jak Polacy. Oczywistym również było ukazanie się tej powieści w naszym kraju właśnie z tego wyżej wymienionego powodu. ,,Tatuażysta z Auschwitz" to historia Słowaka - Lalego Sokołowa, który jako jeden z pierwszych więźniów przyjeżdża do obozu w Auschwitz. Już podczas przejazdu bydlęcym wagonem mężczyzna postanowił wyjść żywy z tamtego miejsca do którego go wiozą i wiedział, że droga do tego będzie bardzo długa. Cały dobytek zostawił przy bramie obozowej. Od teraz każdy więzień traktowany był tak samo. Jedynie dzięki przypadkowi i szczęściu Lale dostaje pracę jako tatuażysta. To on naznacza ludzi. To on nieświadomie niekiedy wyrytym numerem wydaje wyrok na więźnia. Gdy pewnego razu spotka nieśmiałą Gitę jego życie na zawsze się odmienia, a on sam postanawia ocalić ją i siebie z nazistowskiego piekła.
Pamiętam jak kiedyś byłam na Majdanku. Co prawda nie był to Auschwitz, ale zasada wszystkich obozów zagłady była taka sama : Zgładzić jak najwięcej osób. Pamiętam ekspozycję w jednym z pomieszczeń- komorze gazowej - na której były wystawione puszki z Cyklonem B i cały pokój miał niebieskie ściany. Ludziom idącym na śmierć wmawiano, że idą na zbiorową kąpiel, a później bestialsko zabijano. Jest również taka scena w Oscarowym filmie ,,Syn Szawła", która właściwie otwiera cały film. Nie zabrakło również takiej sceny w ,,Tatuażyście z Auschwitz" Morris. Stos powykrzywianych ciał i główny bohater, który ma odczytać jedną z zamazanych cyfr na ciele zabitego człowieka. Chyba właśnie ta scena dała mi najwięcej do myślenia. Cóż, jak wiemy głównemu bohaterowi udało się mieć swego rodzaju szczęśliwe zakończenie, o ile tak można to nazwać, natomiast ilu jest więźniów, którzy nie mieli tyle szczęścia ? Tego do teraz nie wiemy. Historia Lalego jest jednak o tyle optymistyczna, że czytelnik właściwie od początku wie, że głównemu bohaterowi uda się przeżyć to piekło, a na dodatek spędzi życie ze swoją ukochaną. Ale co z tymi, którym to się nie udało ?
Mam wrażenie, że główny bohater próbuje się troszkę wybielić, ale w żadnym wypadku nie oceniam go negatywnie. Wiadomo, wojna to okrutny czas, a ludzie za wszelką cenę chcą przeżyć. I tutaj rozumiem głównego bohatera, jednak z drugiej strony niejako współpracował w małym stopniu z tymi, którzy zgotowali im takie piekło. I tutaj pojawia się skłócenie, tzn. z jednej strony chcemy wierzyć w dobroć bohatera, współczuć mu i z jednej strony tak robimy, ale z drugiej coś nam nie za bardzo pasuje to, że mimo wszystko był tym tytułowym Tatuażystą i niejako pomagał tym, którzy zgotowali mu taki los. Lale to dobry człowiek, stara się pomagać jak może ale z drugiej strony czuć, że to co robi w obozie jest jakby sprzeczne z całym wydźwiękiem książki. Sama nie wiem co o tym myśleć, bo trudno teraz rozstrzygać, co by się zrobiło na jego miejscu, a czego nie, gdy żyjemy w takich czasach. A właściwie można powiedzieć, że nie mamy takiego prawa. Bo jak oceniać kogoś kto chciał przeżyć, jak oceniać ludzi w tamtych czasach ? Nie da się, a my jako ludzie żyjący w jakby nie było czasach pokoju nie mamy do tego żadnego prawa. Żadnego.
Co do samej historii, to już znacie moje zdanie. Ale co do sposobu narracji jeszcze nie. Niestety według mnie styl pisania Heather Morris jest po prostu słaby. Czułam się troszkę dziwnie czytając tę powieść, bo była napisana językiem bardzo prostym, takim jakim posługują się dzieci w podstawówce, by napisać jakieś opowiadanie. Co prawda, da się tę powieść jakoś czytać, ale mi to jakoś szło z oporem, a oprócz tego czułam, że niektóre rzeczy w tej powieści jakoś mi się nie kleiły,. Sama nie wiem, ale po prostu czułam podświadomie, że niekiedy coś mi nie pasowało i to psuło mi tak naprawdę całe czytanie tej lektury. Bardzo często Morris w książce posługuje się narracją typową dla reportażu, by niespodziewanie zmienić ją na narrację taką na swój sposób powieściową i na odwrót i to chyba jest najbardziej denerwujące w całej tej lekturze. Nie można się usystematyzować, bo co jakiś czas mamy próbę pisania z innej perspektywy i zaczynamy się gubić, na tyle, że czytanie nie sprawia nam przyjemności.
,,Tatuażysta z Auschwitz" to historia jednej z jakby nie patrzeć ofiar wojny, która uświadamia nam, że życie ludzi w tamtych czasach było niezwykle ciężkie. Dokonywanie codziennych wyborów, które mogły zaważyć nie tylko na życiu jednostki, ale całej społeczności było bardzo trudne. Historia Lalego Sokołowa uświadamia nam, że nie możemy osądzać ofiar wojny na lepszych i gorszych. Nie możemy mówić, że mogli postąpić inaczej. Nie mamy prawa osądzać ludzi tamtych czasów, którzy byli przetrzymywani w obozie zagłady, bo nie sądzę, by Lale, który był tatuażystą, kobiety, które pracowały w ,,Kanadzie", czy członkowie Sonderkomando, którzy nieustannie mieli do czynienia ze śmiercią (a na końcu najczęściej po kilku miesiącach byli zabijani) mogli wybierać w tamtych czasach. A jeśli mieli wybór, to była nim śmierć. Muszę przyznać, że tę powieść naprawdę bardzo trudno mi się recenzowało, ale też morał jaki z niej płynie jest bardzo głęboki: Nie oceniajmy pochopnie, bo sami tak naprawdę nie wiemy jak byśmy postąpili i oby nie dane było nam tego nigdy poznać.
,,Każda śmierć to o jedną za dużo"
Ocena : ✰✰✰✰✰✰ (6/10)
Cenię sobie tego typu literaturę. 😊
OdpowiedzUsuńBardzo chętnie te książkę przeczytam. Jestem jej ciekawa. Pozdrawiam i zapraszam do siebie www.wspolczesnabiblioteka.blogspot.com
OdpowiedzUsuńW ostatnim czasie naczytałam się trochę literatury obozowej, ale wciąż mam w planach sięgnięcie po tą książkę jak i ,,Rozmowy z katem.''
OdpowiedzUsuńKsiążki jak narkotyk
Mnie ta książka naprawdę kusi i mam nadzieję, że niedługo po nią sięgnę. :)
OdpowiedzUsuńO tej książce jest ostatnio na tyle głośno, że z pewnością niedługo po nią sięgne, by zobaczyć na własnej skórze czy warto :)
OdpowiedzUsuńZawsze warto sprawdzić. Jak dla mnie była ciekawa, ale czegoś w stylu pisania autorki zabrakło :)
UsuńPozdrawiam
Mam już tę książkę na półce, ale jakoś nie mogę się za nią zabrać...
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa Twojej opinii na jej temat :)
UsuńPozdrawiam
Mamy dokładnie te same przemyślenia co do sensu ksiązki, nie należy oceniać postaw osób, które praktycznie nie miały wyboru, siedząc w ciepłym i bezpiecznym domu. Mnie nie przeszkadzał styl, który wiele osób krytykuje, mnie poruszyła sama historia i na niej się skupiłam. Bardzo lubię, jedna z moich ulubionych ksiązek tego roku :)
OdpowiedzUsuńJa jej jeszcze nie mam ale może kiedyś się za nią wezmę ;)
OdpowiedzUsuńAle ciekawe nawet bardzo ;)
Nie lubię książek, które opowiadają o czasach wojennych, a słaby styl autora jedynie by mnie zirytował, więc tę pozycję sobie odpuszczę c:
OdpowiedzUsuńCóż, wokół tej książki jest wiele szumu, ale jeśli nie lubisz takich tematów, to na pewno gdy ją sobie odpuścisz, nic nie stracisz :)
UsuńPozdrawiam
Mądre przemyślenia, nie sposób nam oceniać ludzi w tamtych czasach. Czasem wydaje nam się, że my postąpilibyśmy inaczej dopóki sami nie znajdujemy się w podprogowej sytuacji. Co do samej ksiażki to słaby styl trochę mnie zniechęca ale zobaczę jeszcze :)
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem tej książki mimo tego że nie wszystkie książki o tematyce wojennej lubię :)
OdpowiedzUsuńKsiążka, która trzeba przeczytać.
OdpowiedzUsuńNie możemy oceniać Lalego, bo nie przeżyliśmy w takich warunkach nawet kilku dni. Tatuażysta nie ratował wyłącznie swojego życia. Za biżuterię kupował żywność. A propos kwestii stylu: W tej opowieści opartej na wspomnieniach najważniejsze wydaja mi się uczucia. To nie jest beletrystyka, ani "sztuka dla sztuki". Z pełnym przekonaniem polecam tę książkę. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńRozumiem pana zdanie i wiem, że w tej książce chodzi bardziej o nakreślenie uczuć, jakie towarzyszyły bohaterom, co nie znaczy, że autorka mogła troszkę bardziej zapanować nad swoim stylem. Mi książkę czytało się troszkę dziwnie z uwagi na brak określenia się przez autorkę, ale to oczywiście nie dyskredytuje tej opowieści :)
UsuńPozdrawiam serdecznie
Ma Pani rację dotyczącą stylu pisarki. To jest bardzo ważne dla czytelnika, który odbiera książkę nie tylko emocjonalnie. Autorka w tej powieści nie pojawia się zapewne dlatego, że przekazuje tylko wspomnienia Lalego. A może chciała zachować prosty styl wypowiedzi tatuażysty? Może był to celowy zabieg?
UsuńPozdrawiam równie serdecznie :)
Możemy się tego jedynie domyślać :) Być może taki był jej zamiar.
UsuńO tej książce ciągle jest głośno. Aż żałuję że do tej pory nie udało mi się jej przeczytać. :)
OdpowiedzUsuńBardzo podobała mi się ta książka :)
OdpowiedzUsuńCieszę się :)
UsuńPozdrawiam
Mam w planach tę lekturę, myślę, że warto ją przeczytać!
OdpowiedzUsuńKsiążka nie przypadła mi do gustu. Za to w podobnej tematyce mogę polecić przeczytane ostatnio "Sieroty wojny". Piękna i poruszająca historia.
OdpowiedzUsuń