Penelope Douglas - ,,Punk 57" (recenzja)
10.7.19
24
Czy ,,Punk 57" to kolejna dobra powieść młodzieżowa ?
Ryan i Misha nigdy nie poznali się w realnym świecie. Piszą do siebie od lat listy, w których mogą pokazać prawdziwą cząstkę siebie. Gdy Misha przypadkowo rozpoznaje Ryan na jednej z imprez, jest zaintrygowany i nie może uwierzyć w to, że spotkał swoją ,,przyjaciółkę". Wkrótce wydarza się tragedia, która odmienia życie Mishy. Czy oboje odnajdą się w realnym świecie ? Czy dadzą sobie szansę ?
Penelope Douglas to autorka bestsellerów z list ,,The New York Timesa", ,,USA Today" i ,,The Wall Street Journal".Miezka w Las Vegas razem z mężem i córką.
Ostatnio coraz częściej pojawiają się na wydawniczym rynku ciekawe romanse młodzieżowe. Tym razem postanowiłam przeczytać powieść ,,Punk 57" Penelope Douglas - autorki znanego wielu czytelniczkom ,,Dręczyciela". Historia Ryen i Mishy jest bardzo tajemnicza, pełna niedopowiedzeń, ale i doskonale pokazuje nam, jak dobrze poprowadzone fabuła jest kluczem wielu powieści. ,,Punk 57" czyta się nad wyraz dobrze. I o to właśnie chodzi w literaturze młodzieżowej.
Głównymi bohaterami tej całej opowieści jest Ryen i Misha, a cała historia zaczyna się dosyć nietypowo. Co prawda motyw z listami już był wykorzystany w wielu książkach, ale tutaj wprowadza nam dodatkową nutkę tajemniczości. A więc wspomniana wyżej dwójka od lat pisze do siebie listy. Ich korespondencyjna znajomość miała być szkolnym projektem, a przerodziła się w nadzwyczajną przyjaźń. Oboje przyrzekli sobie, że pomimo tego, że mieszkają w niewielkiej odległości od siebie (ok. 50 km. to naprawdę niedużo) nigdy się nie odwiedzą. Gdy na jednej z imprez Misha przypadkowo orientuje się, że jedna z obecnych tam dziewczyn jest jego ,,korespondencyjną przyjaciółką", jest oszołomiony. Wkrótce wydarza się tragedia, która zmienia życie Mishy na zawsze.
Pisanie listów do dzisiaj ma w sobie tą magię. Bo wiadomo, słowa pisane jakoś chyba szybciej trafiają do naszego serca, niż te, napisane komputerową czcionką. Pamiętam, jak kiedyś w szkole sama uczestniczyłam w podobnym projekcie i nawet do teraz mam kontakt z tą osobą. Gdy więc dowiedziałam się, że fabuła powieści Douglas opiera się na motywie pisania listów od razu wiedziałam, że koniecznie muszę tę powieść przeczytać. I z jednej strony jestem bardzo zadowolona z tej lektury, ale z drugiej mam co do niej parę obiekcji. Przede wszystkim główni bohaterowie są naprawdę jedną wielką bombą i to do tego tykającą. Misha to chłopak, który wychował się bez matki, ojciec nie umie dojść z nim do porozumienia. Ma pasję, jaką jest muzyka. Pisze własne piosenki, należy do zespołu. Z kolei Ryan to dziewczyna, która jest bardzo skryta, oddala się od własnej matki. Tylko Misha zna prawdziwą ją. Nie osobę, która w szkole ukrywa się pod maską przebojowej dziewczyny. Przyznam, że mam mieszane odczucia co do tych bohaterów. Ogólnie dobrze się o nich czyta, ale oboje maja wiele kłamstw, oboje boją się zdjąć swoje maski. Już dawno nie miałam takiej zagwozdki w stosunku do bohaterów. Z jednej strony Ryan i Misha są poniekąd zakłamani, ale co zadziwiające autorka tak dobrze wytłumaczyła ich zachowanie np. wydarzeniami z przeszłości, brakiem zrozumienia u rówieśników, że ich niekiedy irracjonalne zachowanie nam nie przeszkadza. Sama jestem tym bardzo zdziwiona i naprawdę do teraz zastanawiam się, jak autorka tego dokonała. A to nie jest łatwa sztuka, bo bardzo łatwo można przesadzić.
Już napis na okładce ,,Było nam dobrze ze sobą, dopóki się nie spotkaliśmy." wprowadza nam nutkę tajemniczości, ale u Douglas tej tajemniczości jest naprawdę wiele. Powieść czyta się bardzo szybko i ciężko się od niej oderwać. Cieszy mnie to, że autorka zastosowała tutaj narrację trzecioosobową, w której możemy poznać punkt widzenia obojga bohaterów. Poza tym bardzo podobało mi się ich wieloznaczne zachowanie. Intrygują i sprawiają, że cała ta historia jest jak tykająca bomba, która może w każdej chwili wybuchnąć. Tak naprawdę cała książka trzyma w napięciu, czekamy tylko na ten upragniony moment, w którym ta bomba w końcu wybuchnie. Nie jest to też grzeczna powieść dla nastolatków. Tutaj dzieje się dużo, mamy momenty grozy, poczucia niepewności. Na wielki plus zasługuje też to, że autorka porusza wiele trudnych, szczególnie dla młodzieży tematów, takich jak strata, brak porozumienia z rodziną, wykluczenie. Uświadamia nam co dzieje się, gdy rodzice nie dążą do porozumienia z własnymi dziećmi. Na uwagę zasługuje też to, że Douglas pokazuje, co dzieje się z osobą, której ciężko się pogodzić ze stratą bliskiego człowieka. Obwinianie się i innych osób prowadzi do destrukcji nie tylko nas samych, ale też i bliskich nam osób, a na przykładzie jednego z bohaterów jest to bardzo dobrze pokazane..
,,Punk 57" to historia, która zapewni Wam doskonałą rozrywkę na parę godzin. Nie liczcie jednak na słodki młodzieżowy romans, o którym szybko będziecie mogli zapomnieć. Douglas dostarcza nam doskonałą opowieść o tym co gryzie wielu nastolatków, a na dodatek bardzo dobrze poprowadzona fabuła, nieoczywiści bohaterowie i idealnie wyważony motyw love-hate sprawiają, że jest to jedna z tych powieści, do których na pewno wrócę. Ja polecam Wam tę książkę i na pewno będę czekała na kolejne historie napisane przez tę autorkę. Dla takiej bombowej fabuły i poruszanych przez nią problemów naprawdę warto.
,,Punk 57" Penelope Douglas
Wydawnictwo: Wydawnictwo NieZwykłe
Data wydania: 12 czerwca 2019
Tłumaczenie: Maciej Olbryś
|
Penelope Douglas to autorka bestsellerów z list ,,The New York Timesa", ,,USA Today" i ,,The Wall Street Journal".Miezka w Las Vegas razem z mężem i córką.
Ostatnio coraz częściej pojawiają się na wydawniczym rynku ciekawe romanse młodzieżowe. Tym razem postanowiłam przeczytać powieść ,,Punk 57" Penelope Douglas - autorki znanego wielu czytelniczkom ,,Dręczyciela". Historia Ryen i Mishy jest bardzo tajemnicza, pełna niedopowiedzeń, ale i doskonale pokazuje nam, jak dobrze poprowadzone fabuła jest kluczem wielu powieści. ,,Punk 57" czyta się nad wyraz dobrze. I o to właśnie chodzi w literaturze młodzieżowej.
Głównymi bohaterami tej całej opowieści jest Ryen i Misha, a cała historia zaczyna się dosyć nietypowo. Co prawda motyw z listami już był wykorzystany w wielu książkach, ale tutaj wprowadza nam dodatkową nutkę tajemniczości. A więc wspomniana wyżej dwójka od lat pisze do siebie listy. Ich korespondencyjna znajomość miała być szkolnym projektem, a przerodziła się w nadzwyczajną przyjaźń. Oboje przyrzekli sobie, że pomimo tego, że mieszkają w niewielkiej odległości od siebie (ok. 50 km. to naprawdę niedużo) nigdy się nie odwiedzą. Gdy na jednej z imprez Misha przypadkowo orientuje się, że jedna z obecnych tam dziewczyn jest jego ,,korespondencyjną przyjaciółką", jest oszołomiony. Wkrótce wydarza się tragedia, która zmienia życie Mishy na zawsze.
Pisanie listów do dzisiaj ma w sobie tą magię. Bo wiadomo, słowa pisane jakoś chyba szybciej trafiają do naszego serca, niż te, napisane komputerową czcionką. Pamiętam, jak kiedyś w szkole sama uczestniczyłam w podobnym projekcie i nawet do teraz mam kontakt z tą osobą. Gdy więc dowiedziałam się, że fabuła powieści Douglas opiera się na motywie pisania listów od razu wiedziałam, że koniecznie muszę tę powieść przeczytać. I z jednej strony jestem bardzo zadowolona z tej lektury, ale z drugiej mam co do niej parę obiekcji. Przede wszystkim główni bohaterowie są naprawdę jedną wielką bombą i to do tego tykającą. Misha to chłopak, który wychował się bez matki, ojciec nie umie dojść z nim do porozumienia. Ma pasję, jaką jest muzyka. Pisze własne piosenki, należy do zespołu. Z kolei Ryan to dziewczyna, która jest bardzo skryta, oddala się od własnej matki. Tylko Misha zna prawdziwą ją. Nie osobę, która w szkole ukrywa się pod maską przebojowej dziewczyny. Przyznam, że mam mieszane odczucia co do tych bohaterów. Ogólnie dobrze się o nich czyta, ale oboje maja wiele kłamstw, oboje boją się zdjąć swoje maski. Już dawno nie miałam takiej zagwozdki w stosunku do bohaterów. Z jednej strony Ryan i Misha są poniekąd zakłamani, ale co zadziwiające autorka tak dobrze wytłumaczyła ich zachowanie np. wydarzeniami z przeszłości, brakiem zrozumienia u rówieśników, że ich niekiedy irracjonalne zachowanie nam nie przeszkadza. Sama jestem tym bardzo zdziwiona i naprawdę do teraz zastanawiam się, jak autorka tego dokonała. A to nie jest łatwa sztuka, bo bardzo łatwo można przesadzić.
Już napis na okładce ,,Było nam dobrze ze sobą, dopóki się nie spotkaliśmy." wprowadza nam nutkę tajemniczości, ale u Douglas tej tajemniczości jest naprawdę wiele. Powieść czyta się bardzo szybko i ciężko się od niej oderwać. Cieszy mnie to, że autorka zastosowała tutaj narrację trzecioosobową, w której możemy poznać punkt widzenia obojga bohaterów. Poza tym bardzo podobało mi się ich wieloznaczne zachowanie. Intrygują i sprawiają, że cała ta historia jest jak tykająca bomba, która może w każdej chwili wybuchnąć. Tak naprawdę cała książka trzyma w napięciu, czekamy tylko na ten upragniony moment, w którym ta bomba w końcu wybuchnie. Nie jest to też grzeczna powieść dla nastolatków. Tutaj dzieje się dużo, mamy momenty grozy, poczucia niepewności. Na wielki plus zasługuje też to, że autorka porusza wiele trudnych, szczególnie dla młodzieży tematów, takich jak strata, brak porozumienia z rodziną, wykluczenie. Uświadamia nam co dzieje się, gdy rodzice nie dążą do porozumienia z własnymi dziećmi. Na uwagę zasługuje też to, że Douglas pokazuje, co dzieje się z osobą, której ciężko się pogodzić ze stratą bliskiego człowieka. Obwinianie się i innych osób prowadzi do destrukcji nie tylko nas samych, ale też i bliskich nam osób, a na przykładzie jednego z bohaterów jest to bardzo dobrze pokazane..
,,Punk 57" to historia, która zapewni Wam doskonałą rozrywkę na parę godzin. Nie liczcie jednak na słodki młodzieżowy romans, o którym szybko będziecie mogli zapomnieć. Douglas dostarcza nam doskonałą opowieść o tym co gryzie wielu nastolatków, a na dodatek bardzo dobrze poprowadzona fabuła, nieoczywiści bohaterowie i idealnie wyważony motyw love-hate sprawiają, że jest to jedna z tych powieści, do których na pewno wrócę. Ja polecam Wam tę książkę i na pewno będę czekała na kolejne historie napisane przez tę autorkę. Dla takiej bombowej fabuły i poruszanych przez nią problemów naprawdę warto.
,,Życie jest jak pięćdziesiąt złych zakrętów na wyboistej drodze. Możesz mieć tylko nadzieję, że wylądujesz w jakimś ładnym miejscu"
Ocena : ✰✰✰✰✰✰✰✰✰ (9/10)
Za możliwość przeczytania tej powieści dziękuję Wydawnictwu NieZwykłe. |
Miałam propozycję zrecenzowania tej książki, ale z niej zrezygnowałam. Teraz tego żałuję, ale mam nadzieję, że uda mi się przeczytać ją we własnym zakresie. 🙂
OdpowiedzUsuńSzkoda, ale naprawdę polecam :D Wierzę, że uda Ci się ją przeczytać :)
UsuńPozdrawiam
Nie czytuję raczej książek dla młodzieży, więc chyba sobie daruję poznanie tej książki, mimo Twojej bardzo pozytywnej i zachęcającej opinii ;)
OdpowiedzUsuńRozumiem, każdy ma swój gust. Mimo wszystko, jak wpadnie Ci w ręce, to śmiało ją bierz :)
UsuńPozdrawiam
Od czasu do czasu zaglądam do tego typu książek.
OdpowiedzUsuńMoże akurat ta Ci wpadnie kiedyś w ręce :)
UsuńPozdrawiam
Byłam jej bardzo ciekawa, ale jak do tej pory nie miałam okazji jej przeczytać. Twoja ocena świadczy o tym, że warto w końcu po nią sięgnąć :)
OdpowiedzUsuńSięgnij koniecznie, jeśli lubisz takie młodzieżowe klimaty :D
UsuńPozdrawiam
Bardzo spodobała mi się ta książka. <3 Mam ochotę na inne powieści tej autorki. ;D
OdpowiedzUsuńJools and her books
Cieszę się, że mamy podobne zdanie o tej pozycji. <3
UsuńPozdrawiam :D
Tyle dobrego o niej słyszałam, że mam na nią ogromną ochotę. Do tego Twoja recenzja również zachęciła mnie i utwierdziła w tym przekonaniu :)
OdpowiedzUsuńSięgnij koniecznie, wierzę, że Ci się spodoba tak jak mi :)
UsuńPozdrawiam
Ja przepadłam przy tym tytule :D Podobała mi się książka i to bardzo. W ogóle ta chemia między bohaterami - może nie była zdrowa, ale jakimś cudem wydała mi się taka prawdziwa i bardzo mnie to hm...pociągało?XD Nawet nie wiem, jak to określić. Ogólnie pochłonęłam książkę w jeden wieczór. Baaardzo mi się podobała :)
OdpowiedzUsuńhttp://whothatgirl.blogspot.com
Rzeczywiście, ich relacja jest toksyczna, ale to chyba to, co najbardziej uzależnia w tej książce. :D
UsuńPozdrawiam
Nie wiem, czy oglądałaś serial 7Yüz. Tam był taki odcinek "Hayatın Müziği", w którym jego główna bohaterka mówi do kolegi, który jej się podoba, mniej więcej coś takiego: "O ileż życie byłoby piękniejsze, gdybyśmy mogli do siebie pisać, zamiast rozmawiać". I ja się z nią cholernie zgadzam! :D
OdpowiedzUsuńOj, oglądałam :D Rzeczywiście, trochę podobna sytuacja :)
UsuńPozdrawiam
Ciekawa recenzja, zapisuję tytuł- dziękuję:)
OdpowiedzUsuńWeekendowo i serdecznie pozdrawiam:)
Wierzę, że Ci się spodoba.
UsuńRównież serdecznie i cieplutko pozdrawiam :D
The book looks great.
OdpowiedzUsuńEnjoy your weekend
Thank you. I believe, that you will also read this book. :)
UsuńGreetings
zerkam na te książkę z zainteresowaniem
OdpowiedzUsuńZerkaj :D Mam nadzieję, że wpadnie w Twoje rączki.
UsuńPozdrawiam
Młodzieżówki z założenia są...płytkie i nijakie. Tu jednak widzę odmienny potencjał...ciekawe:D
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy :)
Tutaj chyba akurat taka toksyczna relacja napędza tę powieść, więc jest ciekawie.
UsuńPozdrawiam